Liderowi Papa Dance nie powodzi się zbyt dobrze. Pewnie dlatego zgodził się na udział w Tańcu z gwiazdami, z którego zresztą odpadł w pierwszym odcinku. Paweł "Matiz" Stasiak z zawiedzioną miną wykorzystał swoje ostatnie kilka sekund na antenie na dramatyczną próbę promocji nowej płyty. Efekt? Pewnie już nigdy nie wpuszczą go do telewizji.
Niedawno pisaliśmy o jego przeszczepionych włosach. Okazuje się, że znacznie go przeceniliśmy. Bijemy się w pierś! Nasz informator przekonuje, że to nawet nie przeszczep, a... "tupecik".
Gdyby jego włosy były przeszczepione, zachowywałyby się identycznie jak te "nieprzeszczepione" - tłumaczy nasze źródło. Przy przeszczepie (jakąkolwiek metodą - strip czy FUE), włosy z miejsc, które nie są narażone na łysienie typu męskiego (z tyłu oraz z boków głowy), są chirurgicznie przeszczepiane w miejsca łysiejące, do nowych mieszków włosowych powstałych przy użyciu chirurgicznych narzędzi (bardzo małego wiertełka). Takie włosy są prawdziwe i naturalne, nie są rowniez narażone na łysienie, tak jak włosy, w których miejsce zostały wszczepione.
Taki zabieg (jednorazowy, czasem trzeba ich zrobic 2-3) to koszt w granicach 15-50 tysięcy złotych w dobrej zachodniej klinice, w zależnosci od ilości przeszczepionych włosów oraz zastosowanej metody.
Stasiak nie zdecydował się na taki wydatek. I to mimo tego, że wygląd jest (był?) w zasadzie ostatnim, co mu zostało.
To coś na głowie Stasiaka to w żadnym wypadku nie przeszczep. To pewnego rodzaju tupecik, z pewnej polskiej kliniki, której klientkami są też Anna Popek, Shazza, Rożczka i Ostałowska. Takie włosy są sztucznie wytworzone, niszczą się z upływem czasu, nie można ich obcinać, no i zdarza się, ze wyglądają groteskowo, bo np. nie pocą się tak jak reszta głowy.
Rzeczywiście. Mógł lepiej ulokować pieniądze:
(Aktualizacja: Odezwała się od nas firma, która wykonywała fryzury dla Popek, Shazzy, Rożczki i Ostałowskiej, zaprzeczając, że to od nich pochodzi tupecik Stasiaka. Za pomyłkę serdecznie przepraszamy.)