Wczorajszy odcinek _**Jak Oni śpiewają**_ można zaliczyć do najmocniejszych w historii programu. I nie chodzi o dobre wykonania piosenek czy zwyczajowy płacz Edyty Górniak (co jest nie tak z tą babą?). Mocne wrażenia otrzymaliśmy już na samym początku, gdy zobaczyliśmy Cichopek w peruce, która wyglądała jak kask - bardzo, bardzo niekorzystnie.
Jako że dopiero w tym odcinku odpadała gwiazda (Alżbeta Lenska - miłe zaskoczenie), na czwartym fotelu w jury zasiadł samozwańczy "Pan" - Piotr Rubik. Przez cały program przysypiał, czego zresztą nie ukrywał. Powiedział coś, co dosłownie zwaliło nas z fotela. Słowo, które jest pierwszym punktem na każdej liście "Czego Nie Wolno Mówić i Robić w Telewizji"! Największe telewizyjne przekleństwo. Wypalił, że się... "nudzi". I jeszcze zaczął beztrosko rozwijać temat. To spełniony koszmar każdego producenta. I do tego we flagowym programie rozrywkowym stacji.
To gorzej, niż gdyby powiedział "kurwa". Dosłownie. Gorzej.
Sądzimy, że po tej wymianie zdań widownia stopniała o jakieś 20%. Bo po co oglądać coś, co nudzi samych zgromadzonych?
Prawdziwą bombę producenci zaplanowali na koniec. Jako ostatnia na scenę weszła Ania Mucha, która swoją piosenkę zadedykowała mamie. Jej śpiew trudno nawet opisać. Wyła jak Mandaryna. Ela Zapendowska stwierdziła, że Mucha "fałszuje jak pies". Edyta Górniak zaś, że nie ma nic do powiedzenia, doprowadzając tym aktorkę do wściekłości. Bez zastanowienia wypaliła:
Edyta, ja chcę powiedzieć jedno. Ja tu spełniam swoje marzenie. Jest tu moja rodzina, a ja tą piosenką otworzyłam serce przed wami wszystkimi, pokazałam najgłębsze uczucia, a ty mówiąc mi po tym, że nie masz mi nic do powiedzenia, mnie po prostu ranisz! - wykrzyczała.
Dziewczyno, opanuj się. Co nas obchodzą twoje marzenia? Mamy swoje marzenia! :) Taka dorosła babka, a nie wyuczyła się prostej życiowej prawdy.
Po tej tyradzie publiczność zaniemówiła, a jury było w szoku. Odegranie tej scenki chwilowo się opłaciło. Mucha zebrała aż trzy maksymalne oceny od Rubika, Górniak i Rudiego i kolejne "zero absolutne" od Eli Zapendowskiej. Nie wróżymy jej jednak wielu życiowych sukcesów.