Decyzja o zatrudnieniu Bartłomieja Misiewicza jako rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej do dziś nie jest zrozumiała. 27-latek nie posiadał ani wyższego wykształcenia, ani w zasadzie żadnych innych kwalifikacji czy umiejętności, które stawiałyby go przed szeregiem chętnych kandydatów. Niemniej, Misiewicz nie tracił cennych chwil "na stanowisku": proponował podrywanym przez siebie dziewczynom stanowisko w MON, rozrzucał banknoty stuzłotowe w klubach, pod które podjeżdżał rządową limuzyną, a nawet w zamian za "ogień" w palarni, proponował stanowisko... ministra obrony terytorialnej kraju.
Na szczęście Bartłomiej Misiewicz to już przeszłość. Antoni Macierewicz postanowił wymienić go na - miejmy nadzieję - lepszy, a na pewno młodszy model. Kamil Gniatkowski, który wcześniej pracował u boku Roberta Telusa, innego posła Prawa i Sprawiedliwości, zajmie zaszczytne stanowisko kierownika biura poselskiego Macierewicza w Piotrkowie Trybunalskim.
Kamil w przeciwieństwie do swojego poprzednika studiuje administrację. W rozmowie z portalem gazeta.pl ujawnił, że to nie do końca początek współpracy z Macierewiczem, ponieważ pracę z nim rozpoczął rok temu jako asystent społeczny:
Z panem Antonim Macierewiczem współpracuję już ponad rok. Najpierw jako asystent społeczny, a teraz jako pracownik biura poselskiego - powiedział Gniatkowski, który jednocześnie nie chce być porównywany ze swoim poprzednikiem: Nie rozumiem dlaczego mam być porównywany z panem Bartłomiejem Misiewiczem. Różnimy się od siebie na wielu płaszczyznach, łączy nas jednak praca dla ojczyzny.