Karolina Szostak od prawie dwudziestu lat pracuje w redakcji sportowej Polsatu, jednak stała się sławna dopiero dzięki schudnięciu 30 kilogramów w półtora roku. Zaczęła od rzucenia mięsa, potem przetestowała dietę pudełkową, a następnie poszła do Tańca z gwiazdami. To sprawdzony w show biznesie sposób na schudnięcie, za które producenci programu jeszcze chętnie zapłacą. Rekordziści, jak Olivier Janiak, zostawiają na parkiecie po kilkanaście kilogramów.
Karolinie nie udało się wprawdzie schudnąć aż tak spektakularnie, jednak uznała to za dobry początek i nabrała apetytu na więcej.
Szło jej jednak opornie, więc zdecydowała się na radykalne posunięcie. Rok temu przeszła na restrykcyjną dietę opartą na surowych warzywach i owocach, dzięki czemu, jak sama pochwaliła się z wywiadzie, zaczęła mieścić się w kreacje od Paprockiego i Brzozowskiego w rozmiarze 36. Od tamtego czasu miota się między zapewnianiami, że zawsze świetnie się czuła we własnym ciele, nawet gdy była 30 kilogramów grubsza oraz z wysiłkiem, który wkłada w to, by znowu nie przytyć.
Jak wyznaje w wywiadach, w celu uniknięcia efektu jojo, co roku na sześć tygodni wraca do drakońskiej diety opartej na surowych warzywach. Właśnie postanowiła o tym opowiedzieć Dobremu Tygodniowi. Wprawdzie post Karoliny nie ma podłoża religijnego, jednak katolicki tabloid postanowił poświęcić wynurzeniom prezenterki aż dwie strony.
Co to jest sześć tygodni w perspektywie całego roku? Oczywiście, taki post wymaga dyscypliny, determinacji i silnej woli. Trzeba pamiętać, że robimy to dla siebie i zdrowia - przekonuje Szostak. Czasami nam się nie chce, z lenistwa, wygody. Nie należy szukać wymówek!
Na szczęście Karolina w końcu wymyśliła, co odpowiadać ludziom, którzy ją pytają, po co schudła, skoro niby tak świetnie się czuła w poprzednim ciele. Doszła do wniosku, że najlepiej wmawiać wszystkim, że schudnięcie było efektem ubocznym działań mających na celu ratowanie zdrowia. To działa na podobnej zasadzie jak zapewniania, że operacja plastyczna nosa była konieczna ze względu na chore zatoki.
W poprzedniej skórze czułam się dobrze, byłam uśmiechnięta, prowadziłam normalne życie towarzyskie, choć może nie byłam tak rozpoznawalna - wspomina prezenterka. Jednak stwierdziłam, że trzeba coś zrobić dla własnego zdrowia. W "Tańcu z gwiazdami" miałam piękne stroje, ale nie wyglądałam w nich tak jakbym sobie życzyła. Stwierdziłam, że jest mnie trochę za dużo. Miałam zdiagnozowane Hashimoto. Przy niedoczynności tarczycy i wahaniach hormonów metabolizm jest słaby. Tyje się od szklanki wody. Dlatego wskazany jest ruch i odpowiednia dieta. Postanowiłam zastosować 42-dniowy warzywno-owocowy post. Teraz robię go raz w roku.