Choć w tym roku Fergie mija 16 lat od początku scenicznej kariery, gwiazda nie cieszy się już taką popularnością jak za czasów takich hitów jak London Bridge, Glamorous czy Big Girls Don’t Cry, które znalazły się na pierwszym miejscu amerykańskiej listy przebojów Billboard Hot 100. W zeszłym roku celebrytka próbowała wrócić na szczyt za pomocą pierwszego od 11 (!) lat albumu, Double Dutchess, niestety plany Ferguson spełzły na niczym, a płyta okazała się komercyjną i artystyczną porażką. Na domiar złego w zeszłym roku piosenkarka rozstała się z mężem, który przez 13 lat małżeństwa miał notorycznie zdradzać ją ze striptizerkami...
Końcem złej passy dla wokalistki miał być występ przy okazji NBA All-Stare Game, gdzie co roku przed meczem największe gwiazdy muzyki odśpiewują amerykański hymn. Niestety bluesowa interpretacja Fergie spotkała się z ogólnym rozbawieniem, mimo że na samym początku zawodnicy próbowali robić co w ich mocy by nie roześmiać się w tak podniosłym momencie. Pod koniec nikt już nie krył się poczuciem zażenowania, które wywołał felerny występ.
Od rana na całym Twitterze pojawiają się opinie, jakoby wykonanie hymny przez Fergie miało być "najgorszym w historii".
"Występ Fergie zakończył się 30 minut temu, a ja wciąż nie mogę dojść do siebie. Część mnie umarła na zawsze. Dzięki Fergie!", "Fergie, lubię cię, ale to wykonanie było koszmarne", "Słyszałem setki razy hymn narodowy, ale nigdy do rytmu "Happy Birthday Mr. President", gratulacje Fergie!" - pisali internauci.