Wszystko wskazywało na to, że Małgorzata Teodorska, popularnie zwana "pijawką", na dobre przyssała się do szastającego kasą Krystiana Zielińskiego. Namówiła go, żeby kupił jej BMW za ponad 250 tysięcy złotych oraz Ferrari F430 Spider F1, które wprawdzie zachował dla siebie, ale czasem pozwalał narzeczonej pojeździć. Para zamieszkała w apartamencie na Sadybie, wartym - według obliczeń Super Expressu - jakieś 3 miliony złotych. Mieszkanie miało być urządzone meblami sprowadzonymi z Włoch, bo bliżej nic ładnego po prostu się znaleźć nie dało.
Para planowała nawet ślub, a Teodorska chętnie opowiadała o swojej sukni od Christiana Lacroix. Po kreację pojechała specjalnie do Amsterdamu - cały weekendowy wyjazd po suknię kosztował Zielińskiego jakieś 30 tysięcy złotych.
W „idealnym” związku coś się jednak popsuło. Małgorzata nagle straciła zapał do opowiadania wszystkim o planowanym ślubie. Po jakimś czasie, jak donosi Super Express, wyprowadziła się z apartamentu na Sadybie, a z jej palca zniknął pierścionek zaręczynowy. Zbiegło się to w czasie z opuszczeniem więzienia przez byłego męża aktorki - Leszka T.
Jeszcze w trakcie pobytu w więzieniu Leszek T. kontaktował się z byłą żoną. Pisał do niej długie, rzewne listy, że wybacza jej zdrady i oszustwa. Przekonywał ją, że ze względu na dobro dziecka (10-letniej Wiktorii) znów powinni być razem. Wygląda na to, że przyczyną rozstania Teodorskiej i Zielińskiego nie było to, że on nagle przejrzał na oczy. Małgorzata po prostu jeszcze bardziej zgłupiała i postanowiła wrócić do męża - gangstera.