W erze mediów społecznościowych, aby zyskać sławę, coraz częściej wystarczy się zbłaźnić. Inną, bardziej żałosną formą zabiegania o uwagę, jest bycie psychofanem amerykańskich gwiazd. Ten schemat sprawdza się zarówno w przypadku Łukasza "Mistrza Wizualizacji" Jakóbiaka, jak i Angeliki "Jezu, dotknęłam Biebera" Muchy.
Ten pierwszy przekreślił możliwość poważnego traktowania swoim "spotkaniem" z Ellen DeGeneres, ale w przypadku Andżeli nie ma nawet mowy o poważnym traktowaniu. Litlemooonster96 niedawno wyżłobiła nowe dno w miejscu, gdzie skończył drążyć Łukasz. 19 lutego zamieściła vlog, gdzie razem z niemającym szans na status jej chłopaka Adamem Zaorskim szwendali się po Los Angeles. Odcinek nosił bardzo mylący tytuł "SPOTKAŁAM JUSTINA BIEBERA". Dlaczego mylący? Uporządkujmy fakty:
Fakt 1: Ja muszę to uwiecznić. To było koło 12:00. Jest dziś 23 stycznia - najszczęśliwszy dzień mojego życia - świergotała Andżela ze łzami w oczach.
Całą legendę oparła na tym, że Justin faktycznie przebywał tego dnia w Los Angeles. Jeśli ten cudowny moment miał miejsce - dlaczego nie udało im się nagrać wszystkiego, o czym później opowiadali?
Fakt 2: Ich opowieść jest bardzo niespójna:
Gadaliśmy z nim chwilę, on podszedł i się przedstawił, nie wiem po co - zapewniał Zaorski. No, się przedstawił - przytaknęła bez żenady Mucha. Nie wierzę, że Justin Bieber mi się przedstawił, podał mi rękę, sam z siebie - roiła. Nikt nie rozumie jednak, dlaczego po chwili rozmowy ze swoją największą fanką miałby się... przedstawiać?
Fakt 3: Potem poszliśmy po torebkę, której nie było, bo chciałam uczcić spotkanie Justina - mówiła Mucha.
Ale jedziemy teraz po torebkę - Adam poprawił zagubioną w czasoprzestrzeni Andżelikę. To przeczy kolejności zdarzeń. Chyba, że Andzia umie przewidywać przyszłość...
Fakt 4 - najważniejszy: Do vloga Angelika wmontowała zupełnie inne ujęcie. Nawet przy braku ostrości widać, że otoczenie ulicy jest zupełnie inne niż jeszcze milisekundę wcześniej. Inne jest też oświetlenie i pozycja kamery.
Tak, wiemy, że vlogi się montuje, ale w tym przypadku ktoś wyraźnie manipuluje faktami...
Trzeba przyznać, że Angelika sprytnie to wszystko wymyśliła. Nie przewidziała jednak, że jej fani oglądają jej relacje znacznie uważniej niż sądzi, bo to oni zaalarmowali nas, że coś w nagraniu Muchy się nie zgadza. Faktycznie, po przeanalizowaniu wszystkich ujęć widać, że spotkanie z Justinem nie mogło dojść do skutku...
Żal większy niż paranoje Littlemooonster96 budzi tylko friendzone, w który wpakował się Adam. Wozi ją samochodem, kupuje torebki, a nawet dla niej kłamie. Brzmi znajomo?