W październiku zeszłego roku Piotr Najsztub przejeżdżając przez podwarszawski Konstancin-Jeziorną potrącił 77-letnią kobietę. Ofiara została przewieziona do szpitala z poważnym urazem żeber. Na domiar złego wyszło na jaw, że dziennikarz prowadził auto, nie mając ważnego prawa jazdy, ubezpieczenia OC ani aktualnego przeglądu technicznego pojazdu.
Okazało się, że Najsztub od siedmiu lat notorycznie łamał prawo, jeżdżąc samochodem bez prawa jazdy. Zostało ono bowiem zatrzymane w 2009 roku za przekroczenie dopuszczalnego limitu punktów karnych. Urzędnicy Starostwa Powiatowego z Piasecznie nie wydali jednak postanowienia o odebraniu dziennikarzowi uprawnień do kierowania pojazdami. Kiedy rok temu Najsztub zgłosił się do starostwa z prośbą o udostępnienie jego profilu kierowcy w celu podejścia do egzaminu na prawo jazdy, urzędnicy zmienili zdanie i oznaczyli Najsztuba w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców jako nieuprawnionego do prowadzenia aut oraz wydali decyzję administracyjną o cofnięciu mu uprawnień.
Wysłali do niego pismo w tej sprawie, jednak z powodu błędu w adresie dokumenty wróciły do starostwa. Stało się jasne, że Najsztub nie zdaje sobie sprawy z toczącego się przeciwko niemu postępowania, gdyż urzędowe pisma nie zostały mu skutecznie doręczone. O tym, czy mimo wszystko powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej za prowadzenie samochodu bez uprawnień, o których cofnięciu oficjalnie nie został powiadomiony, zdecyduje prokuratura.
Na razie dziennikarzowi postawiono zarzut spowodowania wypadku, w którym ucierpiała piesza, doznając obrażeń, skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej 7 dni. Grozi za to do trzech lat więzienia.
Moja sprawa wciąż toczy się w prokuraturze - ujawnia Najsztub w Super Expressie.
Na szczęście w międzyczasie, nie czekając na decyzję, czy uprawnienia do kierowania pojazdem zostały mu odebrane słusznie czy nie, postanowił na własną rękę zająć się tą sprawą i przystąpił do egzaminu na prawo jazdy. Jak twierdzi, z sukcesem.
Tak, zdałem egzaminy na prawo jazdy jakiś czas temu - potwierdza dziennikarz. Jeszcze nie mam dokumentu, ale to niedługo potrwa.