W 2013 roku Władimir Putin specjalnym dekretem nadał Gerardowi Depardieu rosyjskie obywatelstwo. Aktor postanowił oddać francuski paszport, kiedy tamtejszy rząd uchwalił wprowadzenie 75-procentowanego podatku dla najbogatszych obywateli, zarabiających więcej niż milion euro rocznie. Gwiazdor od tego czasu chwalił rosyjską demokrację i udzielał wywiadów, w których zachwycał się przywódczymi cechami Putina. Doszło do tego, że 69-latek ogłosił w mediach, że mimo że "kocha język francuski", nie chce mieć już nic wspólnego z krajem, w którym się urodził.
Od tamtej pory Gerard pomieszkiwał w Belgii i w Rosji, gdzie wszedł w posiadanie dwóch rezydencji. Jak podaje dziennik La Provence, Depardieu postanowił pozbyć się zakupionej w 2012 willi położonej w belgijskim Nechin, i przeprowadzić się do... Algieru w Algierii.
Wkrótce zamieszkam w Algierii, jak Eric Cantona, który mieszka w Oranie. Ja wybrałem Algier. To wspaniały kraj - powiedział.
Cantona to francuski piłkarz, aktor, reżyser i producent filmowy, który w 2010 roku zaproponował jednodniową akcję masowego wycofywania pieniędzy z kont bankowych. Podatny na wpływy Depardieu, postanowił "ulec modzie" i - podobnie jak kolega - również przeprowadzić się do Afryki Północnej. Aktualnie Francuz zameldowany jest w Sarańsku w Mordowii, gdzie, jak sam przyznaje, "czuje się jak prawdziwy Rosjanin", mimo to jeszcze w tym roku podostarzały aktor zmieni adres zamieszkania.
We francuskich mediach mówi się, że Depardieu najzwyczajniej w świecie "zwariował". Myślicie, że to prawda?