Siostry Kardashian-Jenner często przedstawiane są w mediach jako osoby pozbawione jakichkolwiek talentów, których sława to efekt odpowiedniej promocji i sprawnych marketingowych chwytów.
Wygląda jednak na to, że "pierwsza rodzina amerykańskiej telewizji" ma nad swoimi władzę dużo większą, niż wydawało się to ich krytykom. Ostatnio boleśnie przekonali się o tym właściciela Snapchata, aplikacji służącej do publikowania krótkich nagrań i zdjęć, znikających po upływie doby.
Nie dość, że najnowsza aktualizacja platformy spotkała się z niemal uniwersalną krytyką ze strony użytkoników, to teraz jeszcze czeka ich walka o odzyskanie straconych miliardów.
Wszystko przez jeden wpis na Twitterze, jaki opublikowała kilka dni temu 20-letnia Kylie Jenner. Świeżo upieczona mama podzieliła się z 24 milionami swoich obserwatorow refleksją na temat Snapachata:
Hmm... Czy ktoś w ogóle jeszcze zagląda na snapa? Czy tylko ja w ogóle z niego nie korzystam? Ech, to smutne - napisała 20-latka.
Wpis młodszej siostry Kim Kardashian, która do niedawna była jedną z najpopularniejszych użytkowniczek aplikacji, tylko z pozoru był niewinny.
Jak donoszą bowiem amerykańskie media, po pojawieniu się tego tweeta, akcje Snapchata poleciały w dół aż o 7 procent, co oznacza, że wartość firmy spadła o... 1,3 miliarda dolarów (prawie 4,5 mld złotych).
Kylie szybko próbowała uratować sytuację, publikując kolejnego posta, w którym zapewniła, że nadal uwielbia tę aplikację:
Wciąż cię kocham, snapchacie! Jesteś moją pierwszą miłością!
Myślicie, że była w tych deklaracjach całkiem bezinteresowna?