Tragiczną historią Tomasza Mackiewicza, który swoją wyprawę na Nanga Parbat przypłacił najwyższą ceną, żyła cała Polska. By ratować jego i Elisabeth Revol, czwórka himalaistów: Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Botor i Piotr Tomala ruszyli z pomocą i ocalili Revol w akcji, która przejdzie do historii.
Świat wspinaczki wysokogórskiej rządzi się jednak swoimi prawami i mimo dramatu Mackiewicza, polska wyprawa na K2 nie została przerwana. Najnowsze doniesienia z obozu Polaków są dosyć zaskakujące.
W dniu dzisiejszym, oprócz standardowych wyjść aklimatyzacyjnych, Denis Urubko samodzielnie, bez poinformowania kierownictwa wyprawy, wyruszył z bazy by podjąć próbę wejścia na szczyt K2 przed końcem lutego - czytamy w komunikacie Polskiego Himalaizmu Zimowego.
Decyzja Urubko nie tylko krzyżuje plany reszcie zespołu, ale też wpłwa na jego losy.
Nie chciał rozmawiać przez telefon z kierownikiem. Jest już późny wieczór i będzie musiał zanocować. Z prognoz wynika, że wiatr się będzie wzmagał i atak szczytowy z marszu jest mało prawdopodobny - czytamy na portalu TVN24.
Jest to dość trudna sytuacja. Denis podjął decyzję o samodzielnym wyjściu, ale działał w obrębie zimowej narodowej wyprawy na K2, która działała wspólnie. Obozy były zakładane wspólnie. Cała praca też. Jeśli uczestnik takiej wyprawy zdobędzie szczyt, jest to sukces całej ekipy - mówi z kolei Michał Leksiński, rzecznik wyprawy na K2.
Denis jest uczestnikiem wyprawy. I jeśli wejdzie na szczyt, będzie to sukces całej wyprawy. Zachował się egoistycznie, zostawiając zespół i nie dał szansy innym na zaatakowanie szczytu - powiedział na antenie TVN24 Jarosław Botor.
Najczęściej mówi się o tych, którzy weszli na szczyt. Wszyscy wiemy, że takie zimowe wejścia są okupione pracą wielu ludzi i wyprawa na K2 taka jest. To nie jest solowe wejście w małej dwu- lub trzyosobowej grupie. Na sukces wyprawy pracuje wiele osób. I na miejscu, i przy samej organizacji wyjazdu. O tych ludziach nie będzie głośno. Będzie mówiło się o tych, którzy wejdą na szczyt. I najdłużej, i najcieplej - dodał.
Samotny atak szczytowy w pogarszających się warunkach pogodowych może być również wyjątkowo niebezpieczny, o czym Urubko niewątpliwie powinien pamiętać.