Wraz z upływem czasu i kolejnych miesięcznic smoleńskich krajobrazy wielu miast w Polsce wzbogacane są o mniej lub bardziej udane pomniki ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Nie pomagają nawet konkursy architektoniczne: chyba najsłynniejszym (i zarazem najbardziej obśmiewanym) jest płaskorzeźba Lecha Kaczyńskiego, którą zafundował sobie Mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie. Zmarły prezydent wygląda na niej jak Han Solo zamrożony w karbonicie.
Nie wiadomo, którego z bohaterów Gwiezdnych Wojen miał na myśli koszaliński rzeźbiarz Zygmunt Wujek, który stworzył pomnik Przemysława Gosiewskiego. Wiadomo natomiast, że efekt jest tak zły, że rzeźbę trudno posądzać o podobieństwo do kogokolwiek.
Sprawę nagłośniła matka polityka, Jadwiga Gosiewska, która chce poprawić pomnik stojący w Dąbkach.
Nie podoba mi się ten pomnik. Postać nie przypomina Przemysława. To nie jest mój syn. Muszę to zmienić, trzeba ten pomnik poprawić - mówi w Super Expressie. Jak się nie uda, to trzeba będzie go przetopić i zrobić od nowa. To nie jest tylko moja opinia. Odbieram mnóstwo telefonów w tej sprawie.
Wygląda na to, że autor rzeźby chyba zdaje sobie sprawę, co zrobił, bo nie broni swojej wizji artystycznej, tylko delikatnie planuje zmiany w rzeźbie Gosiewskiego. Zygmunt Wujek chce odciąć pomnikowi głowę i rękę, a nogi przykryć, by były niewidoczne. Czyli właściwie wyrzeźbić Gosiewskiego na nowo.
Muszę wymienić głowę. Starą trzeba będzie odciąć i w jej miejsce wstawić nową - opowiada artysta. Do wymiany jest jeszcze ręka, a nogi przykryję tarczą z logo Dąbek. Pomnik wykonałem najlepiej, jak potrafię, chciałem w nim zostawić trochę swojego autorstwa. Nie udało mi się jednak przekonać pani Gosiewskiej, że to dobra rzeźba. To matka, wie lepiej.
Zobaczcie nowy pomnik Przemysława Gosiewskiego, na który narzeka jego matka. Faktycznie jest się czemu dziwić?