Spotkanie "po latach" Dody i Tomka Luberta odbyło się tego wieczoru, kiedy Doda miała pojawić się na imprezie _**Gwiazdy tańczą na lodzie**_, ale jak zwykle olała organizatorów i poszła z koleżankami do klubu. Na chwilę gdzieś zniknęła, po czym wróciła do stolika z... Tomaszem Lubertem, swoim najbardziej zażartym wrogiem.
Jesteśmy dorosłymi ludźmi i możemy bez problemu uciąć zwykłą pogawędkę - wyjaśnia Lubert Super Expressowi. Trudno, żebyśmy się chowali po kątach i na siebie boczyli. Atmosfery nie nazwałbym pozytywną, była po prostu normalna. Byliśmy przyjaciółmi wiele lat, mamy o czym rozmawiać.
Przypominamy, że czas od rozpadu Virgin byli członkowie zespołu poświęcili na wylewanie na siebie pomyj. Lubert zarzucał Dodzie, że promowała tylko siebie, kosztem popularności zespołu. Nie szczędził też złośliwości. Padały uwagi typu: "cyce są robione" oraz "spuchnięte sztuczne balony".
Po tylu gorzkich słowach trudno jest wyciszyć emocje i normalnie porozmawiać. Ale jak nie wiadomo, o co chodzi to zwykle chodzi o pieniądze. Solowa kariera Dody nie układa się najlepiej - od czasu rozpadu Virgin jest podtrzymywana wyłącznie skandalami z życia prywatnego wokalistki, ale to już się publiczności znudziło. Nowy zespół Luberta - Video, nie ma zaś szans osiągnąć tego, co Virgin. Być może oboje uznali, że niechęć niechęcią, ale jednak są sobie potrzebni?