O Monice Miller zrobiło się głośno, gdy minionego lata jej dziadek, Leszek, pochwalił się jej zdjęciem na Twitterze. Wywołał tym niemałą sensację, bo chyba nikt nie spodziewał się, że wnuczka byłego premiera jest "wytatuowaną modelką alternatywną", która wyróżnia się ostrym i kontrowersyjnym wizerunkiem.
Przypomnijmy: Leszek Miller chwali się WYTATUOWANĄ wnuczką na Twitterze: "Niedawno była jeszcze małą dziewczynką" (ZDJĘCIA)
Od tamtej pory Monika próbuje utrzymać się w show biznesie. Opowieści o tym, że była wyśmiewana w szkole i cierpiała na zaburzenia odżywiania na chwilę utrzymały zainteresowanie mediów jej osobą. Udało jej się nawet wystąpić w kilku sesjach zdjęciowych oraz w teledysku, gdzie zagrała "personifikację wściekłości".
Zobacz: Wnuczka Millera wije się w spazmach w nowym teledysku! "Zagrałam uosobienie wściekłości" (WIDEO)
Nietrudno jednak zauważyć, że ostatnio o Monice zrobiło się nieco ciszej. Najwyraźniej "kontrowersyjne" wątki z życia prywatnego już się wyczerpały, a i tatuaże zdążyły się opatrzyć publiczności. Mimo to, Monika nie rezygnuje z marzeń o karierze.
W niedzielny wieczór pojawiła się w Teatrze Kamienica na finale wyborów Miss Warszawy, gdzie z oddaniem pozowała na ściance. Na tę okazję wnuczka Millera założyła czarną sukienkę z koronkową górą, do której dobrała proste szpilki w tym samym kolorze oraz różową torebkę. Uwagę zwracały zwłaszcza jej włosy, które przefarbowała na kolor... buraczkowy.
Korzystna zmiana?