Borys Szyc i Justyna Nagłowska poznali się 16 lat temu, jeszcze w czasach studenckich. Już wtedy próbowali zostać parą, jednak ich drogi się rozeszły. Szyc związał się z Anną Bareją, która urodziła mu córkę Sonię, zaś Justyna wyszła za mąż i została mamą dwójki dzieci. Jednak w 2013 roku ich drogi znów się przecięły. Aktor był wtedy po rozstaniach z Kają Śródką i Zosią Ślotałą i szukał kobiety, która, w odróżnieniu od nich, nie będzie chciała wypromować się jego kosztem.
Podobno właśnie dlatego Justyna tak mu się spodobała. Dla niej zmienił swoje dotychczasowe przyzwyczajenia. Zrezygnował w imprez, picia i ryzykownych decyzji, podejmowanych pod wpływem alkoholu. Jak wyznał w wywiadzie dla Vivy, miał dużo szczęścia, że nie zbankrutował.
Podejmowałem wiele pochopnych decyzji. Kupowałem jakieś restauracje na Mazurach, gdzie straciłem wszystkie zainwestowane pieniądze, i jeszcze spłacałem za kogoś kredyt. Generalnie to chciałbym mieć tyle, co przepuściłem - wyznał wtedy
Cóż, Katarzyna Figura też pewnie żałuje, że pomagała mężowi - sadyście, robić interesy z jej znajomymi z show - biznesu. W każdym razie Szyc rzucił picie i nawet sceptycznie nastawioną partnerkę udało mu się przekonać, że jednak potrafi się zmienić.
Ze mną jest trudno, bo całe życie robiłem wszystko, by żyć nieszablonowo - ujawnia w miesięczniku Pani. Byłem jak "rolling stone" i w tym momencie poznałem Justynę. Miałem 21 lat, ona 23. Pracowała na planie Teatru Telewizji jako asystentka Krystyny Jandy, która grała wtedy moją matkę. Między nami wszystko potoczyło się błyskawicznie i przeistoczyło w związek. Ale byłem wtedy zbyt mocno skupiony na sobie i na tym, co na mnie czeka w zawodzie, chociaż muszę przyznać, że to ona mnie zostawiła. Teraz nie możemy z Justyną uwierzyć, że całe życie się mijaliśmy. Oboje mieszkamy od kilkunastu lat w Warszawie, mamy wspólnych znajomych. Nagle, dzięki social mediom zobaczyłem jej zdjęcie. Siedziała sama na wydmie. Zdjęcie na tyle mnie poruszyło, że zaproponowałem wspólny obiad. Tamto spotkanie przewróciło nasze życie do góry nogami. Zakochałem się na nowo. Poznałem ją w trudnym momencie życia. Rozwodziła się, oboje mamy dzieci, do tego doszła moja choroba alkoholowa. Poszliśmy na terapię, bo bardzo zależało nam na związku. Nie znam wielu par, które przeszły tak dużo w tak krótkim czasie, tak diametralnie zmieniając swoje życie i sprawdzając się w ekstremalnych sytuacjach. A my przetrwaliśmy. Co stanowi naszą wielką siłę.
Stąd zresztą wziął się tytuł, który redakcja nadała ich historii: Razem jesteśmy silniejsi. Identycznym hasłem Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan w tym samym miesiącu promują się na okładce Cosmopolitan.
Nasze niezwykłe ponowne spotkanie po latach odbieram jako zrządzenie losu - wyznaje Szyc. Ciągle nam się przydarzają nierealistyczne sytuacje. W tej samej sekundzie wykręcamy do siebie nawzajem numer telefonu, wysyłamy SMS-y o podobnej treści. Albo bierzemy oddech w tej samej sekundzie, aby coś powiedzieć. Oczywiście, wszystko można wyjaśnić tym, że kiedy para jest ze sobą w intensywnej i długiej relacji, to ludzie się do siebie upodabniają. Ale ja nigdy wcześniej tak z nikim nie miałem. Czuję się kochany i rozumiany, a do tego mam bliskiego przyjaciela w swojej kobiecie. To naprawdę bardzo rzadkie.
Justyna wspomina, że początki ich związku były tak trudne, że w zasadzie nie miała żadnego powodu, by wierzyć, że jednak im się uda.
Borys raz był, a raz go nie było. Miał problemy z alkoholem, zdarzały nam się konflikty - ujawnia w Pani. Czuliśmy jednak, że się kochamy i chcemy być razem. Ale pojawił się taki moment, że nie miałam już siły. W końcu każde z nas rozpoczęło swoją drogę do wyzdrowienia: on na terapii dla uzależnionych, a ja dla współuzależnionych. Trudny był to czas. Mnóstwo znajomych odpadło po drodze, bo nie mogli zrozumieć, jak to, Szyc nie "używa"? Kiedy zaczął wychodzić z nałogu, między nami układało się coraz lepiej. Najważniejsze, że każdego poranka uśmiecham się. Obok mnie leży mężczyzna, przy którym chcę się budzić i zasypiać. Podczas zapadania w sen mamy swoje małe rytuały. Mościmy się, wtulamy w siebie. Musimy się wtedy dotykać stopami. Płynie między nami taka energia. Media "pożeniły" nas już kilka razy. Nie chcemy się spieszyć, choć planujemy wspólną przyszłość i rozmawiamy często o tym, gdzie będziemy mieszkać na stare lata. Myślę, że docenia to, że ma prawdziwy dom, o jakim marzył.