Ewa Chodakowska nie ma ostatnio łatwego życia. Praktycznie każdy nowy post na Instagramie spotyka się z krytyką. Ostatnio dostało jej się za zdjęcie z mężem, które według niektórych fanek było przekroczeniem granic prywatności: Chodakowska tuli się do śpiącego męża na Instagramie. Fanka: "Wszystko NA POKAZ! Wszystko dla fejmu i pieniędzy!"
Nic więc dziwnego, że fit-celebrytce puszczają nerwy: Chodakowska ZNOWU wdaje się w konflikt z fankami: "JA TEŻ MAM SWOJE GRANICE. Zaczynam tracić cierpliwość"
Wygląda na to, że cierpliwość Ewy znowu została wystawiona na próbę. Tym razem dostało jej się za promocję... antyperspirantu sportowej marki, z którą jest związana od lat. Dezodorant ma ponoć zawierać szkodliwe aluminium. Pod postem rozpętała się burza. Fanki poddają też w wątpliwość potrzebę 72-godzinnej ochrony - wszak po treningu najlepiej wziąć prysznic. Samo blokowanie potu wydzielanego podczas treningu również wydaje się mało zdrowe.
Tu zdrowy tryb życia, badania profilaktyczne, a tu antyperspirant z jak cholera rakotwórczym aluminium - napisała fanka.
Jak może działać 72 godziny? Przez ten czas myjemy się przynajmniej 4 razy, więc pozbywamy się tego ze skóry. Taka poważna kobieta, a za parę srebrników wypisuje głupoty - grzmiała kolejna.
Błagam. Tu zdrowe batoniki, ćwiczenia bla bla i bomba chemiczna z aluminium. Bardzo na nie! - wtórowała inna.
Wstydziłabym się promować taka truciznę – podsumowała gorzko jedna z komentujących.
Choć "trenerka wszystkich Polek" zazwyczaj szybko odpowiada na ataki fanek, w tym przypadku nie skomentowała jeszcze całej sprawy.
Faktycznie powinna zwracać większą uwagę na to co promuje?