Sara Boruc (kiedyś Mannei) dała się poznać szerszej publiczności jako blogerka modowa. Przedsiębiorcza Sara ma za sobą niechlubne czasy, ale na szczęście udało jej się poznać Artura Boruca, który umożliwił jej wstęp na salony i karierę w blogosferze.
Przypomnijmy, jak pisał o niej brytyjski tabloid The Sun: Laska Boruca to była gangstera!
Z biegiem czasu kariera fashionistki nieco podupadła, a Sara skupiła się na wychowywaniu dzieci, strojeniu się i jeżdżeniu po świecie u boku męża piłkarza. Artur Boruc zdradził w ostatnim wywiadzie dla WP Sportowe Fakty, że żona ma już ambitne plany, które sprawią, że jej wystawne życie będzie jeszcze bardziej luksusowe. Sara namawia męża bowiem na... wyprowadzkę do Los Angeles.
Na pytanie czy piłkarz preferuje Nowy Jork czy miasto aniołów, Boruc odpowiedział:
LA. Każdy wybrałby tak samo. A ja mam dodatkową motywację, bo właśnie na zakotwiczenie tam namawia mnie żona. W głowie mam kilka pomysłów biznesowych, które chciałbym zrealizować w Stanach. Nie chcę jednak mówić o szczegółach.
38-latek przyznał też, że żona ma na niego duży wpływ w innych sferach życia, między innymi w kwestii diety.
Akurat ostatnio mam trochę więcej wolnego czasu, więc i czasu na diety… jakby mniej - wyznał. Kiedy jednak regularnie grałem, wspomagałem się na różne sposoby. Dużo w tym zasługi mojej żony, która lubi pokombinować w kuchni z różnymi dietami. Nie za bardzo miałem wybór… - zakończył.
Myślicie, że Sara dopnie swego i zostanie szafiarką w Los Angeles? Tylko co wtedy zrobiłaby Marina…