Patryk Vega ciągle nie może pogodzić się z tym, że niemal wszyscy krytycy filmowi jednym głosem nazwali jego wypieszczone, ukochane dzieło Botoks za pokazową szmirą, zaś większość widzów, którzy przyczynili się do komercyjnego sukcesu filmu, wybrali się do kina tylko po to, by potwierdzić swoje najgorsze obawy.
Chociaż Maja Ostaszewska i Magdalena Cielecka od razu po przeczytaniu scenariusza ostrzegły Patryka, że to będzie artystyczna klęska, Vega, jak zwykle pełen wiary w swój geniusz, wiedział, oczywiście, swoje: Vega jest wściekły na Cielecką i Ostaszewską! "Nie może zapomnieć, że odważyły się skrytykować jego wizję"
Kiedy okazało się, że aktorki miały rację, reżyser uznał, że… padł ofiarą hakerów. To ostatnio bardzo modny sposób szukania winnych swoich własnych błędów. Ludzie wierzą, że hakerzy i "internetowe trolle" są odpowiedzialni za sukcesy i porażki wyborcze, politykę wewnętrzną i zagraniczną, globalną ekonomię, Brexit i Donalda Trumpa. Teraz się okazuje, że majstrowali także przy Botoksie.
Mamy dowody, że została wykupiona kampania mająca na celu hejtowanie tego filmu - zapewnia całkiem poważnie Vega w rozmowie z dziennikiem.pl. Informatycy to widzieli, np. w pozycjonowaniu komentarzy. Te pozytywne natychmiast były spychane na sam dół, a negatywne wypychane do góry. Dla koncernów, które mają miliardowe przychody, opłacenie firmy wynajmującej Hindusów do wpisywania negatywnych postów nie jest niczym ani skomplikowanym, ani kosztownym. Nie wiem, kto to zrobił, ale *przy ogromnych budżetach koncernów farmaceutycznych na marketing, skłaniałbym się ku temu, że stała za tym taka właśnie firma. *
Czyli międzynarodowi hakerzy musieli się za to wziąć krótko po próbie sfałszowania wyborów prezydenckich w USA... Wiedzieliście, że Vega jest aż taką szychą?
Na szczęście Kobiety mafii wypadły dużo lepiej przy bliższym poznaniu. Patryk chwali się, że może się opędzić od gratulacji płynących ze środowiska przestępczego, w tym osadzonych w więzieniach kryminalistów. Ci, którzy mogli, zjawili się nawet na premierze.
Na oficjalnej premierze filmu była mafia. I to nie taka mafia podwórkowa, tylko - jak myślę - najpoważniejsza w tym kraju - opowiada dumny reżyser. Podczas lat pracy poznałem tak wielu ludzi z przeróżnych środowisk: z policji, ze służb specjalnych, ze świata przestępczego, że potrafiłbym sobie poradzić w sytuacji, w której ktoś by mi groził. Przestępcy ten film uwielbiają. Wszyscy bohaterowie, którzy przysłużyli się do powstania "Kobiet mafii" przyszli do kina razem ze swoimi znajomymi, rodzinami. Gangsterzy, którzy siedzą w więzieniu, też to przeżywają - ekscytują się wszystkimi doniesieniami, zwiastunami, tym, jak film jest oceniany.
Czyli są powody do dumy...