Dwa lata temu Tomasz Oświeciński rozwiódł się z żoną i krótko po swojej przygodzie z programem Agent rozpoczął nowy związek. Z nową partnerką Luizą Dorosz wpadł nawet do Dzień Dobry TVN. W wywiadzie udzielonym magazynowi Grazia Tomasz narzekał wtedy na zazdrość byłej żony, która stała się powodem ich rozwodu.
Nie mogła znieść np. pocałunków w serialu - wspominał. Były przez to sprzeczki. Ja jej tłumaczyłem, że to moja praca, robię to, bo jest w scenariuszu, a ona na to: "Wiesz, to ja się jutro pocałuję z kolegą w pracy, nagram to i ci wyślę". Jechaliśmy wtedy autem, zahamowałem i mówię: "Wiesz co, to może podbiegnij do tego pana i jego pocałuj?". "Tego to nie". "No widzisz, ja też nie wybieram , z kim się będę całował, muszę to robić bez względu na to, czy ta dziewczyna jest fajna czy nie". Moja żona nie była zadowolona, że gram w serialu, wolała, żebym siedział w domu, robił coś innego.
Z byłą żoną dzielił się opieką nad córką Mają.
Kiedy Maja chce, jest u mnie, a kiedy chce, jest u mamy, ale przeważnie jest tydzień u mnie, tydzień u mamy - tłumaczył w wywiadzie.
W końcu bliskie relacje, które utrzymywali ze względu na córkę, sprawiły, że znów zaczęli zbliżać się do siebie.
Wróciłem do byłej żony - ujawnia Oświeciński w rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium. Rozstaliśmy się dwa lata temu, a nawet wzięliśmy rozwód. W związku trzeba rozmawiać, a dialogu i wzajemnego zrozumienia między nami zdecydowanie zabrakło. Mam wrażenie, że moja kariera przerosła małżonkę, pojawiła się nieuzasadniona zazdrość i w efekcie uznaliśmy, że to nie ma sensu. Ale kilka miesięcy temu postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę. Zrozumieliśmy, że najważniejsze jest uczucie. I teraz przeżywamy najlepszy czas. Myślę, że oboje się zmieniliśmy, dużo się nauczyliśmy i wyciągnęliśmy wnioski na przyszłość. To procentuje.