Jarosław Kret po tym, jak rozstał się na łamach Faktu z Beatą Tadlą, wciąż nie potrafi pogodzić się z tym, że ludziom nie podoba się to, jak traktuje kobiety. O brak sympatii do nieeleganckiego traktowania byłej partnerki oskarżył już chyba wszystkich: produkcję Tańca z gwiazdami, media oraz bliżej nieokreślonych "hejterów". Zabawne, że groźny hejt stał się szybko argumentem tych, którzy spotykają się z nieprzychylnymi komentarzami.
Pogodynek w ciągu kilku dni obiecywał już wyjazd z Polski, użalał się nad tym, że ponoć wszyscy się na niego obrazili oraz w środku nocy zajadał smutki kebabem. To jednak mu nie wystarczyło i postanowił po raz kolejny wypowiedzieć się w sprawie swojej załamanej kariery.
Nie chcę na ten temat cokolwiek mówić, dam sprawie spokojnie umrzeć. Zawiesiłem na Instagramie informację, napisałem tam dokładnie to, co chciałem napisać - powiedział Kret w rozmowie z portalem Wirtualne Media.
Zabawne, że pogodynek zapewnia, że nie chce cokolwiek mówić w mediach, a jednocześnie udziela na temat wywołanego skandalu kolejnych wypowiedzi. I to w tych złych mediach, które ponoć szczują na niego czytelników.
Myślicie, że da się jeszcze uratować jego wizerunek?