W niedzielę odbyła się uroczysta ceremonia rozdania Oscarów. Na ekskluzywną imprezę wstęp mają jedynie najważniejsi i najbardziej wpływowi ludzie przemysłu filmowego. Jeżeli nie należysz do pierwszej ligi Hollywood, nie masz co liczyć na zaproszenie na galę. Okazuje się, że jeśli bardzo czegoś chcesz, możesz znaleźć sposób, aby spełnić swoje marzenia, na przykład... wejść w posiadanie Oscara.
Terry Bryant jest mieszkańcem Los Angeles, który od lat owładnięty jest obsesją na punkcie gwiazd (pewnie na nim wzoruje się Łukasz Jakóbiak). 60-latek od wielu lat próbuje dostać się na każdy znaczący event, na którym mógłby poznać jakiegoś celebrytę i zrobić sobie z nim zdjęcie. Jakimś cudem Bryantowi udało się wkraść na oskarową galę, na której znalazł złotą statuetkę leżącą na ziemi. Okazuje się, że nagroda należała do Frances McDormand, którą dostała chwilę wcześniej za najlepszą rolę żeńską w filmie Trzy billboardy za Ebbing Missouri. Terry wziął statuetkę ze sobą i zaczął chwalić się nią wszystkim dookoła, twierdząc, że dostał ją w kategorii… "najlepszy producent" (która zresztą nie istnieje).
Jeden z fotografów zaniepokoił się podejrzanym zachowaniem Bryanta, dlatego też przejrzał wszystkie zdjęcia na swoim aparacie, chcąc odkryć czy Terry rzeczywiście został tej nocy laureatem Oscara. Gdy odkrył, że statuetka nie należy do Terry'ego, powiadomił policję, która oddała zgubę należytej właścicielce i zabrała 60-latka do aresztu, gdzie postawiono mu zarzut kradzieży statuetki.