Niedługo minie tydzień odkąd Jarosław Kret z w miarę lubianego pogodynka przeistoczył się w synonim żenady i braku klasy. Przypomnijmy, że Jarek, jak przystało na "dżentelmena", nie tyle rozstał się z Beatą Tadlą, co może nie byłoby szokujące, gdyby nie sposób, w jaki jej to zakomunikował. Kret postanowił bowiem opowiedzieć o wszystkim w Fakcie, a gdy opinia publiczna stanęła murem za dziennikarką, nie tyle nie zrozumiał uzasadnionych pretensji, co zaczął ją "wyciszać", odgrażając się na Instagramie: Kret o skandalu i rozstaniu z Tadlą: "DAM SPRAWIE SPOKOJNIE UMRZEĆ"
Wyciszanie chyba nie leży w naturze Jarosława, bo pogodynek znowu pozwolił sobie na niefortunną wypowiedź. Tym razem na temat brata bliźniaka, Jacka, z którym od lat nie utrzymuje kontaktów.
Problem z moim bratem polega na tym, że nikt nikomu o tym konflikcie nie mówił. Tylko że mój brat ma tą samą twarz, co ja i czasem chyba tego nadużywa. I tylko tyle - czule powiedział w wywiadzie dla Wideoportalu. Dla mnie on nie istnieje. Ja sobie w życiu bardzo dobrze radzę bez tego człowieka.
Czy znowu tak dobrze, to zaczynamy mieć wątpliwości...