Miłość Jarosława Kreta i Beaty Tadli spadła na nich niespodziewanie pięć lat temu w redakcji telewizyjnych Wiadomości. Podobno gdy Kret, zatrudniony wówczas w TVP na stanowisku pogodynka, zobaczył po raz pierwszy Tadlę, która właśnie przeszła do telewizji publicznej z TVN-u, zrozumiał, że właśnie spotkał kobietę swojego życia.
Niestety, Beata zlekceważyła wszystkie ostrzegawcze sygnały, na przykład ten, że z Jarkiem nawet własny brat bliźniak nie chce mieć nic wspólnego czy sposób, w jaki rozstał się ze swoimi poprzednimi partnerkami. Przypomnijmy, że Kret stosował taktykę wychodzenia z domu bez słowa, a potem udzielania Vivie wywiadów, w których wyznawał byłym partnerkom, że nigdy ich nie kochał i to wszystko ich wina.
Podobno Agata Młynarska osobiście ostrzegała Beatę przez Jarkiem, ta jednak najwyraźniej uwierzyła, że tym razem będzie zupełnie inaczej: Młynarska OSTRZEGAŁA TADLĘ przed Kretem!
Początkowo rzeczywiście wszystko dobrze się układało. Być może dlatego, że Tadla o karierę Kreta dbała bardziej niż o własną.
Po tym, gdy oboje stracili pracę w TVP, Beata szybko dostała ofertę w Nowej TV. Kreta nikt wprawdzie nie chciał, jednak Tadla zapowiedziała nowym szefom, że jego też muszą zatrudnić. Potem przekonała producentów Agenta, żeby zabrali Jarka, zamiast niej, do Argentyny. Ostatnio zaś wkręca go do Tańca z gwiazdami. Niestety, Jarek rzucił ją tuż przed pierwszym odcinkiem.
Teraz zapewnia, że z tą pomocą w karierze było dokładnie odwrotnie i to Beata wszystko mu zawdzięcza. A przynajmniej udział w tanecznym programie Polsatu.
Jak mi zaproponowali "Taniec" to powiedziałem "tak", ale pod warunkiem, że Beata też wystartuje - przechwala się pogodynek w Super Expressie.
Wiedzieliście, że nie może opędzić się od ofert?