18 kwietnia zeszłego roku warszawski Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok skazujący dla Dariusza K. za zabicie kobiety na pasach. Celebryta został skazany na sześć lat na sześć lat więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 10 lat.
W uzasadnieniu sędzia zaznaczyła, że nie mogła wydać bardziej surowego wyroku, gdyż na przeszkodzie stanęły względy proceduralne. Okazało się, że zawiedli policjanci, którzy nie dopilnowali, by w dokumentach śledztwa znalazła się adnotacja, że oskarżony znajdował się pod wpływem narkotyków. Więcej: Obrońca Dariusza K. cieszy się w tabloidzie: "Nasz klient nie prowadził pod wpływem środka odurzającego"
Na poczet wyroku Dariuszowi K zostanie zaliczony czas, który już spędził w areszcie. Czyli zostaną mu do odsiedzenia trzy lata i osiem miesięcy.
Celebryta nie zgłosił się na odbycie kary w pierwotnym terminie, czyli 30 czerwca. Jego prawnicy, którzy podczas rozprawy sądowej zapewniali, że nigdy nie miał do czynienia z narkotykami, złożyli do sądu pismo, w którym wyjaśniają, że Dariusz K jest jednak ciężko uzależniony od substancji odurzających i zanim pójdzie do więzienia, musi odbyć skuteczny odwyk. Widocznie dwa lata spędzone z areszcie nie oduczyły go ćpania.
Na szczęście jak informuje Fakt, wreszcie zanosi się na to, że sprawiedliwości stanie się zadość. Warszawski Sąd Okręgowy odrzucił zażalenie prawników Dariusza K, domagających się odroczenia kary ze względów zdrowotnych.
Po zwrocie akt do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa zostaną podjęte czynności zmierzające do wykonania orzeczonej kary pozbawienia wolności - potwierdzają pracownicy sekcji prasowej warszawskiego sądu. *Wszystkie możliwości odwołania się od postanowienia przez obronę oskarżonego zostały wyczerpane. *
Przypomnijmy, że chodzi o wyrok za tragedię, do której doszło w lipcu 2014 roku. Dariusz K. pędząc z niedozwoloną prędkością ulicami Ursynowa śmiertelnie potrącił na pasach przechodzącą na zielonym świetle kobietę, wracającą z niedzielnej wizyty u wnuków. Jak zeznali świadkowie, celebryta był tak naćpany, że nawet nie zrozumiał ogromu nieszczęścia, który spowodował przez własną bezmyślność. Zobacz: Dariusz K. NIE POMÓGŁ OFIERZE PO WYPADKU?! "Podszedł, spojrzał i odszedł"
Kiedy trochę oprzytomniał, stwierdził, że jest mu przykro i napisał przepraszający list do wdowca po Ewie J.
Minione 16 miesięcy Dariusz K. spędził na wolności. Opuścił areszt w listopadzie 2016 roku, po wpłaceniu kaucji przez bogatą ciocię i od tamtej pory do niego nie wrócił.