Od kilku lat życie Katy Perry niebezpiecznie przypomina scenariusze karier gwiazd, które ostatecznie przeszły załamanie nerwowe. Piosenkarka przepracowała już chyba wszystkie scenariusze "wewnętrznej przemiany": od zbuntowanej córki pastora, poprzez wyzwoloną kobietę strzelającą z sutków bitą śmietaną po nawróconą gwiazdę, która rozkleja się w reality show.
Perry od trzech lat walczyła w sądzie z siostrami Zakonu Niepokalanego Serca Marii o budynek w Los Angeles, który do 2011 należał właśnie do nich. Katy uzyskała od archidiecezji zgodę na kupno budynku, jednak siostry wbrew swoim przełożonym nie chciały zgodzić się, by wokalistka przejęła nieruchomość. Sprzedały ją więc Danie Hollister, a Perry skierowała sprawę do sądu. Siostry utrzymywały, że gwiazda "nie jest godna" przejęcia ich nieruchomości, choć wokalistka próbowała się z nimi dogadać.
Ponoć odwiedziła starsze panie i próbowała je do siebie zjednać. Prasa brukowa donosi, że miała im m.in. pokazać swój tatuaż z Jezusem i zaśpiewać kościelny hymn. Nie pomogło - donosi BBC.
89-letnia siostra Catherine Rose Holzman pojawiła się na ostatniej rozprawie kilka godzin po udzieleniu wywiadu, w którym zaapelowała do Katy, by ta odpuściła spór:
Proszę, przestań. To co robisz nie przynosi nikomu nic dobrego, a tylko ranisz ludzi - mówiła zakonnica.
Zaledwie kilka godzin później sprawy przybrały nieoczekiwany obrót - siostra zmarła podczas rozprawy.
Spór dotyczy budynku i ogrodów wybudowanych w 1927 r. dla biznesmena Earle'a C. Anthony. Zaprojektował go słynny amerykański architekt Bernard Maybeck. Jeszcze nie wiadomo czy smutne odejście siostry Holzman zmieni cokolwiek w tym sporze.