Geri Halliwell złożyła doniesienie do londyńskiej policji na swoją nianię, która podobno skrzywdziła jej 3-miesięczną córeczkę Bluebell.
Niania, którą Geri zatrudniła tymczasowo do opieki nad swoją córeczką, by móc w spokoju zająć się karierą, nie tylko nie wywiązała się ze swoich obowiązków, ale mogła użyć przemocy wobec dziecka. Feralnego dnia piosenkarka wybrała się na spacer ze swoimi przyjaciółmi. Gdy wróciła, Bluebell rozpaczliwie płakała.
Geri dostała ataku histerii. Bluebell to takie radosne, małe dziecko i gdy Geri zobaczyła ją w takim stanie, załamała się - donosi źródło bliskie Halliwell. Wiedziała, że nie jest to zwykły dziecięcy płacz, więc sprawdziła Bluebell i znalazła siniaka na jej ramieniu. Jednak to milczenie niani ją zaalarmowało. Gdyby starała się wytłumaczyć, że zdarzył się jakiś wypadek, Geri mogłaby to zrozumieć. Od porodu, Geri prawie nie spuszczała dziecka z oka. A potem zostawiła je na chwilę z kimś, a on kompletnie zawiódł.
Policja potwierdziła wniesienie skargi i przyznała, że:
Oficerowie z jednostki zajumującej się przypadkami używania przemocy wobec dzieci prowadzą śledztwo, a przesłuchania trwają. Na razie nikogo nie aresztowano.
Asystent Geri uspokaja, że Bluebell jest już bezpieczna i szczęśliwa i nie trzeba się obawiać o jej zdrowie. Ze względu na dobro śledztwa nie mógł zdradzić jednak więcej szczegółów.