Beata Tadla i Jarosław Kret rozstali się krótko przed pierwszym odcinkiem nowej edycji Tańca z gwiazdami. Ich rywalizacja miała być hitem wiosennej ramówki Polsatu, ale ze sprytnie uknutych planów producentów nic nie wyszło, bo nie dość, że prezenterka i pogodynek zdążyli się rozstać to jeszcze Jarek dołożył starań, by odpaść z programu jak najszybciej.
Beacie, która w trakcie negocjacji kontraktu liczyła na to, że zarobią z Kretem wystarczająco dużo pieniędzy, żeby podgonić raty za dom, i tak jest już wszystko jedno, bo z kredytem wynoszącym 860 tysięcy złotych została całkiem sama. Pewnie nawet odetchnęła z ulgą, że Jarek nie będzie już drażnił ją swoją obecnością za kulisami.
Niestety, po rozstaniu z programem pogodynek realizuje inny pomysł na popsucie humoru byłej partnerce.
Jak donosi znajomy Tadli, nabrał zwyczaju zasypywania jej krytycznymi SMS-ami, z których Beata może się dowiedzieć, że wszystko robi nie tak.
Pewnego dnia Beata wstaje rano z łóżka, bierze telefon, a tam SMS, w którym Jarek zarzuca jej, że... nie potrafiła robić jajecznicy i źle wyciskała soki – ujawnia informator Faktu. Początkowo wchodziła z Jarkiem w dyskusję, ale w końcu stwierdziła, że najlepszym rozwiązaniem będzie niereagowanie na obraźliwe zaczepki. Beata ma nadzieję, że w końcu mu się znudzi.