Edyta Górniak i Dariusz Krupa rozwiedli się w 2010 roku. Rok wcześniej piosenkarka w takim pospiechu uciekała z domu w Milanówku, że, jak wyznała potem w wywiadzie, zabrała tylko to, co miała pod ręką, a konkretnie wazę do zupy i widelec. Liczyła, że kiedy pierwsze emocje opadną, dogada się jakoś z Darkiem w sprawie podziału majątku. Nigdy jednak do tego nie doszło.
Edyta zainwestowała w małżeństwo z Darkiem wiele nadziei, ale i pieniędzy. Kiedy po ślubie zamieszkali w należącym do rodziny Dariusza domu w Milanówku, piosenkarka bez mrugnięcia okiem wyłożyła pieniądze na generalny remont. Były mąż nigdy się z nią za to nie rozliczył. Zresztą dom nie jest już jego własnością. Został zajęty na poczet niespłaconych długów celebryty.
Jak z czasem wyszło na jaw, Dariusz przećpał także apartament na Wilanowie, który Edyta dostała od dewelopera za promowanie osiedla i planowała zatrzymać jako zabezpieczenie dla Allana na przyszłość. Wiadomość, że były mąż sprzedał je po cichu, była dla niej szokiem.
Dariusz jeszcze podczas sprawy rozwodowej próbował przekonać sąd, że Edyta zawsze była rozrzutna i długi powstały z jej winy. Kiedy zaś piosenkarka ujawniła, że Dariusz ma poważne problemy ze sobą, które koi narkotykami i obsesyjnym szastaniem pieniędzmi, nikt jej nie wierzył. Rzeczywiście, wywiad dla Vivy, w którym wyznała, że mąż zamykał ją w złotej klatce, zabierał dokumenty i "bił słownie” brzmiał zbyt egzaltowanie i infantylnie, by można było potraktować go poważnie. Z czasem wyszło na jaw, że to wszystko prawda...
Obecnie były mąż piosenkarki przygotowuje się do rozpoczęcia - wreszcie! - odsiadki za zabicie kobiety na pasach pod wpływem kokainy.
Nic dziwnego, że po takich doświadczeniach Edyta nabawiła się traumy na tle małżeństwa. W rozmowie z Super Expressem zapewnia, że już nikt jej na to nie nabierze.
Nie, nie chciałabym tego! Na pewno nie dam się juz zaobrączkować - zapewnia kategorycznie.
Co innego macierzyństwo… Jeśli o to chodzi, Edyta ma tak dobre wspomnienia, że chętnie by do nich wróciła. Zresztą z marzeń o drugim dziecku zwierza się już od lat. Na razie jeszcze nic z tego nie wynikło.
Tak! Zdecydowanie instynkt macierzyński obudził się od nowa - przyznaje artystka. Dzisiaj niby przesunął się próg biologiczny dla kobiet. Ale nie wiem, czy mój organizm by mi na to pozwolił. Gdybym jeszcze miała urodzić dziecko, to jest proces złożonych, różnych wydarzeń, które nie mają szansy się wydarzyć. Choć życie potrafi zaskakiwać. Biorę pod uwagę adopcję.