Borys Szyc przesadził z imprezami i pracą. Jego organizm zaczął domagać się odpoczynku. I to dosyć stanowczo. Fakt donosi, że w sobotę aktor zasłabł na scenie Teatru Współczesnego w Warszawie. Jego stan nie pozwalał na dokończenie sztuki.
Koledzy Szyca zauważyli, że bardzo słabo wygląda i wezwali pogotowie. Aktor nie chciał jechać do szpitala. Dostał więc skierowanie na szczegółowe badania i sam pojechał do domu. Nazajutrz czuł się jednak tak źle, że musiano odwołać także niedzielne przedstawienie.
Teraz czekamy na wyniki badań, wznowienie spektakli i powrót Borysa do pracy zależy od tego, co powiedzą lekarze - mówi menadżerka Szyca, Sylwia Diakowska. W najbliższym czasie Borys ma też rozpocząć zdjęcia do nowego filmu "Handlarz cudów". Czy tak się stanie, uzależnione będzie jednak od lekarzy.
A raczej od tego, czy zacznie się wreszcie wysypiać. Imprezowy styl życia, picie na umór i nocne bójki z paparazzi najwyraźniej mu nie służą. Może czas trochę wyluzować?