Jak wyznaje Super Expressowi Jola Rutowicz, "sława ją męczy". Dlatego musiała wyjechać z Polski. Niestety nie na zawsze i co gorsza zdecydowanie za blisko - tylko do Pragi.
Wyjechałam, bo chciałam sobie przypomnieć jak to jest wejść do normalnego supermarketu i nie widzieć pielgrzymki za sobą - mówi skromnie Jola.
W Pradze mam znajomych, których uwielbiam. Nawet uczę się czeskiego. Praga to najbliższe miejsce, gdzie mogę sobie śmignąć. Byłam na koncercie Paula van Dyka, było super. Kocham go! W ogóle chciałabym mieć męża DJ-a. W Polsce teraz nie mogę się pojawić w żadnym klubie. Ostatnio kiedy byłam w Łodzi, młodzież mnie zasypała, ochrona nie dawała rady, więc wcale się nie wybawiłam.
Ale nie musimy się martwić, że Jola zniknie z show-biznesu. W Pradze sobie odpoczęła i zatęskniła za sławą:
Prywatność prywatnością, ale nie ukrywam, że brakowało mi karteczek i liścików za wycieraczkami mojego auta od moich fanów piszących "Jolu, kochamy cię" Uwielbiam ich, więc wróciłam.