W ostatnich latach Dorota Rabczewska zaczęła się kojarzyć bardziej z bójkami w toalecie i nasyłaniem gangsterów na byłego narzeczonego niż z muzyką. O jej "osiągnięciach artystycznych" jakoś przycichło, choć ona sama usilnie przekonywała wszystkich, że jej kariera ma się świetnie. W pewnym momencie Doda postanowiła pokazać swoją nieco inną twarz i spróbować sił jako aktorka. Pomógł jej w tym Emil Stępień zwany Nositorbą, który namówił Władysława Pasikowskiego do nakręcenia ostatniej części Pitbulla z Rabczewską w jednej z głównych ról. Aktualnie Ostatni Pies jest już w kinach, a Dorota może liczyć na zwiększone zainteresowanie mediów jej osobą. Celebrytka udzieliła wywiadu Dziennikowi.pl, w którym po raz kolejny przekonuje, że wcale nie zabiegała o rolę, ale zgodziła się, bo wszyscy ją do tego namawiali.
Ja w ogóle nie chciałam grać (...) Ale producent filmu, moi znajomi i przyjaciele, Krzysztof Materna, (...) wszyscy mnie namawiali - zapewnia. Zawsze mówiłam, że jeśli mam kogoś zagrać, to albo kobietę mafii, albo Czarodziejkę z Księżyca. Nagle dostałam taką możliwość - skorzystałam z niej.
Przy okazji - co chyba nie jest dla nikogo zaskoczeniem - Dorota chwali się, że najbardziej naturalnie wychodziły jej brutalne sceny zabijania.
Sceny egzekucji? To akurat było bardzo proste - mogłabym to robić codziennie. Byłam wręcz tak podekscytowana, że jak krew z głowy trysnęła na moją twarz, to krzyknęłam: "ale zajebiście!" - chwali się Dorota.
Rabczewska, która przez lata z uporem maniaka wmawiała wszystkim, że zawsze jest sobą, teraz twierdzi też, że z premedytacją kreuje swoją postać w mediach i cieszy się, że udaje jej się manipulować odbiorcami.
Nie da się ukryć, że w filmie nawet mówię innym tonem. Tak, jak w ciągu dnia. Inaczej jest, kiedy udzielam wywiadów i kreuję swoją własną postać show biznesową. Wtedy mówię wyżej i w charakterystyczny sposób. Tworząc swoją postać sceniczną, nie mogłam wejść w kapcie i być dla całej Polski taka, jaka jestem w domu. Musiałam wygrać najbardziej charakterystyczne cechy, które odpowiadały mojej wizji: zawojować cały show biznes. Zrobiłam sobie w głowie badania rynku i widziałam, czego ludzie wtedy najbardziej potrzebowali. Gdzie była nisza i na co było zapotrzebowanie. Ja im to dałam - zdradza Dorota.
Doda wspomina też, że na planie Ostatniego Psa chętnie posilała się w przerwach... "ludzkimi wnętrznościami": "Wnętrzności ludzkie można zjeść - są zrobione z banana i soku malinowego. Podjadałam sobie czasami, jak była jakaś śmierć na planie i ktoś nie zdążył posprzątać. Bardzo dobre, polecam".
Dziennikarz Marcin Cichoński postanowił też zapytać Dorotę o konflikt z Karoliną Korwin Piotrowską. 34-latka chętnie przy tej okazji wbiła szpilę starszej "koleżance", sugerując że jest ona słabą i godną pożałowania osobą, która zazdrości jej sukcesów.
Ludzie, którzy są zajęci swoją pasją, a przede wszystkim - są ludźmi sukcesu - nie mają czasu przejmować się hejtem i hejtować. To jest oznaka słabości - uważa Dorota. (...) Jeśli zaś chodzi o Karolinę, to ona we mnie wzbudza współczucie i pobłażliwość. Mnie jej jest najnormalniej w świecie szkoda. Ona chyba straci wszystkich przyjaciół w show biznesie, krytykując każdego za wszystko i co pięć minut zmieniając zdanie. To jest taka dwubiegunowość (…).
Prowadzący rozmowę nawiązał też do ostatniego skandalu z udziałem Nergala, który złożył życzenia na Dzień Kobiet do mikrofonu w kształcie penisa z Jezusem Chrystusem (zobacz: Dzień Kobiet według Nergala: Śpiewa do penisa z ukrzyżowanym Chrystusem...). Rabczewska, która sama miała sprawy w sądzie za obrazę uczuć religijnych oraz bawiła się na koncertach ręką trupa i sercem wołu, teraz stanowczo krytykuje zachowanie byłego narzeczonego. Jej zdaniem Adam jest niewdzięczny wobec ludzi uczucia religijne ludzi, którzy swego czasu oddawali dla niego szpik.
Jeśli chodzi o Nergala - z całym szacunkiem do wszystkich: i ateistów, i wierzących - w jego przypadku takie zachowanie jest mega kiepskie. Może nie każdy widział, jak ludzie wspierali go, kiedy walczył o życie. Cała Polska odpowiedziała na mój apel o pomoc dla osoby dla wielu kompletnie nieznanej. Odpowiedziała tylko po to, by uratować mu życie! I co najmniej połowa z nich, to były osoby wierzące. Psim obowiązkiem Nergala jest jakakolwiek wdzięczność i jakikolwiek szacunek wobec nich. To przestaje być śmieszne - oceniła surowo celebrytka.
Wracając do filmu, Dorota twierdzi, że nie była w stanie oglądać siebie na ekranie bez spożycia ogromnej ilości alkoholu.
Widziałam film już siedem razy. Bardzo bałam się go obejrzeć. Podczas pierwszego pokazu normalnie wyszłam, ku niezadowoleniu pana reżysera, który namawiał mnie, bym została. Wstydziłam się siebie. Musiałam się upić, żeby obejrzeć film. I nawet jak się upiłam, to oglądałam go z drugiego pokoju. Dopiero po dwóch butelkach dałam radę - wyznaje.
A Wy jesteście w stanie oglądać Dorotę na trzeźwo?