Od kilku tygodni jednym z najgorętszych tematów w show biznesie jest rozstanie Beaty Tadli i Jarosława Kreta. Pogodynek zaskoczył wszystkich porzucając partnerkę za pośrednictwem tabloidu, tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu Tańca z Gwiazdami, w którym oboje mieli brać udział. Rozstanie było zaskoczeniem nie tylko dla Beaty, ale i dla producentów show, którzy liczyli zapewne na to, że rywalizacja między partnerami przyciągnie widzów przed telewizory. Zamiast tego, Kret odpadł z programu już w drugim odcinku.
Do pewnego momentu niektórzy podejrzewali jeszcze, że cała afera mogła zostać jedynie wykreowana dla podniesienia oglądalności, jednak w ostatnim odcinku, gdzie motywem przewodnim było wesele, widzowie mogli zobaczyć Beatę z opuchniętymi oczami. Gdy opowiadała o tym, że marzyła kiedyś o podróży poślubnej, w jej oczach pojawiły się łzy, a prezenterka, z trudem mówiąc, odwracała twarz od kamery. Ponoć przygnębienie i łzy towarzyszą Tadli na planie programu za każdym razem. Sprawą przejęła się nawet sama Nina Terentiew, która postanowiła pocieszyć ją na łamach Na Żywo.
Nie znam życia osobistego Beaty i Jarka, ale po tym, co zobaczyłam, zadzwoniłam do niej i powiedziałam jej, że jest fantastyczna i bardzo lubiana. Oczywiście program to nie życie, ale na planie otaczamy ją wielką serdecznością, bo na to zasługuje - powiedziała 71-letnia dyrektor programowa Polsatu.
Na temat rozstania pary wypowiedział się także inny uczestnik TzG, Krzysztof Gojdź.
Beata to mądra kobieta. Jest silna. Choć taki numer, jaki wyciął jej Jarek, może złamać - powiedział doktor.
Ponoć problemy w trwającym od pięciu lat związku Tadli i Kreta pojawiły się po tym, jak para straciła pracę w Telewizji Polskiej. Wcześniej wzięli gigantyczny kredyt na wspólny dom, który wpędził ich w kłopoty finansowe.
Pierwsze rozczarowanie Jarkiem przyszło, kiedy oboje stracili pracę w TVP. Niepewność jutra i pogorszenie sytuacji finansowej wpłynęły na relacje między partnerami. Niewiele brakowało, by się rozstali - mówi informator Na Żywo.
Sytuacja nie poprawiła się nawet gdy Beata znalazła pracę w Nova TV i namówiła szefów, by zatrudnili w niej także Kreta. Pogodynek coraz bardziej ponoć zamykał się w sobie i zamiast z ukochaną, wolał spędzać czas w mieszkaniu na warszawskiej Starówce. Jeszcze w Walentynki Beata i Jarek wybrali się razem na Teneryfę, ale po powrocie problemy wróciły ze zdwojoną siłą aż w końcu doszło do rozstania. Znajomi Beaty twierdzą jednak, że ma ona miękkie serce i chętnie przygarnęłaby Kreta z powrotem.
Każda inna kobieta już dawno zatrzasnęłaby przed nim swoje drzwi, ale ona mimo wszystko go kocha - mówi koleżanka gwiazdy w rozmowie z tygodnikiem.
Sama Beata przyznaje, że decyzję co do przyszłości ich związku pozostawia Kretowi.
Nie wiem, jakie będą losy mojego związku z Jarkiem. To dla mnie bardzo trudne. Wszystko zależy od niego - mówi w Na Żywo.