Patrząc na ostatnie wypowiedzi Dody, redakcja Pudelka zaczyna się poważnie martwić, czy u Doroty wszystko w porządku. Piosenkarka najwyraźniej przechodzi jakiś zwrot w psychice, zgodnie z którym zaczyna ubierać się coraz skromniej (!) i opowiadać w wywiadach, jak zbliżyła się do Boga. Niedawno zapowiedziała także założenie fundacji, która ma pomagać dręczonym kobietom. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zaledwie 6 lat temu Dorota obrażała uczucia religijne, a teraz czeka na dalszy rozwój sprawy z nasłaniem "smutnych panów" na byłego narzeczonego, który "urządzał jej dżihad". To chyba mało chrześcijańskie postępowanie...
Przypomnijmy, co opowiadała w ostatnim wywiadzie, który tak nas niepokoi: Dorota Rabczewska opowiada o nawróceniu: "Wizyta w kościele to nasz niedzielny rytuał"
Wygląda na to, że religijność Dody tylko się pogłębia. W niedzielę wieczorem piosenkarka podzieliła się z fanami relacją z wychodzenia z kościoła. Rabczewska i Stępień szli razem pod rękę, a Dorota natchniona relacjonowała:
Kochani, my już po naszej mszy i przypominamy, że za tydzień jest Niedziela Palmowa** - pouczyła obserwatorów. **Ja już szykuję porządną palmę, a Ty Emil?
Ja się zdaję na Ciebie - skwitował Stępień.
Jak myślicie, co stoi za tym nagłym przypływem wiary?