Wkrótce miną dwa lata odkąd Maryla Rodowicz wróciła z weekendu majowego w Dubaju, gdzie zatrzasnęła się w widzie liczącego 163 piętra najwyższego budynku świata i odkryła, że pod jej nieobecność mąż, Andrzej Dużyński spakował walizki i wyprowadził się z ich rezydencji w Konstancinie.
Jak się okazało, uznał, że w ich ponad trzydziestoletnim małżeństwie brakuje namiętności i postanowił jej poszukać gdzie indziej. W jednym z wywiadów Maryla wyznała gorzko, że powiadomił ją o tym drogą mailową.
Z czasem wyszło na jaw, że być może to nie brak namiętności zaważył na jego decyzji tylko gadulstwo Maryli, która z wiekiem coraz oszczędniej gospodaruje prywatnością.
Kiedy naskarżyła na męża w wywiadzie, że na starość zrobił się marudny, zaniedbany i po cichu podżera ciastka, Dużyńskiemu puściły nerwy. Więcej: Mąż Rodowicz ŻĄDA ROZWODU: "Mam nadzieję, że to ukróci opowieści o operacjach plastycznych i ciastkach"
W rewanżu zamówił konsultację w kancelarii adwokackiej, nie ukrywając, że rozważa zawarcie w orzeczeniu rozwodowym klauzuli o zakazie wypowiadania się na tematy związane z małżeństwem. Podobno zagroził też żonie, że jeśli nie skorzysta z okazji, żeby siedzieć cicho, to on przestanie płacić na jej utrzymanie. Obecnie, mimo separacji, Dużyński nadal utrzymuje rezydencję w Konstancinie i wypłaca pensje świcie Maryli złożonej z gosposi,ogrodnika i ochroniarza, którzy pilnują, żeby się za bardzo nie przemęczała zwyczajnym życiem.
Ostatnio pojawiły się plotki o rzekomym ociepleniu w relacjach małżonków. Podobno naszła ich nostalgia za wspólnie spędzonymi latami i postanowili na nowo przemyśleć sprawę rozwodu. Zobacz: Rodowicz jednak się nie rozwodzi? "Przeżyli wspólnie tyle lat, że ciężko jest to od tak zakończyć"
Niestety, jak zapewnia Rodowicz w rozmowie z Super Expressem, nic takiego nie miało miejsca.
Ależ skąd! Broń Boże, nie wróciłam do męża - uspokaja w tabloidzie. *Sprawa rozwodowa się toczy, nie sądzę, by potrwało to długo. *