Pierwsze edycje Tańca z gwiazdami były w pewnym sensie prestiżowymi programami. Wtedy, kiedy stacje telewizyjne dopiero odkrywały możliwości, jakie niosą gwiazdy wygłupiające się na antenie, udział w tym show był wyróżnieniem. Teraz, przy 8. edycji i ogromnej konkurencji na rynku, z dawnego splendoru nie zostało już wiele. Tytułowe pojęcie "gwiazdy" mocno się zdewaluowało. Chyba tylko Ilona Felicjańska była dość zdesperowana, żeby żebrać o załapanie się przed kamery. Z resztą gwiazd trzeba było się raczej targować.
Jedną z nich była Marta Żmuda–Trzebiatowska, która jeszcze w styczniu publicznie zapewniała, że nie da się namówić na występ w tanecznym programie. Nagle jednak zmieniła zdanie i zapomniała o swoich wcześniejszych argumentach. Czym ją skuszono? Pieniędzmi? Perspektywą medialnej kariery dla narzeczonego, który załapał się z nią jako tancerz? A może dano jej do zrozumienia, że nie powinna odmawiać ludziom, którzy zrobili z niej gwiazdę?
Coś musiało się w jej życiu zmienić, skoro nagle zmieniła podejście. Być może po prostu zdaje sobie sprawę, że cała jej kariera jest w rękach TVN-u.