Edyta Górniak mimo swoich wielu wzlotów i upadków wypracowała w środowisku mniejszości seksualnych status postaci kultowej i niewątpliwej diwy. Artystka wielokrotnie wyrażała gesty poparcia dla społeczności LGBT wnosząc, że miłość nie zna granic. Nie dziwi więc, że w tym kontekście pojawiła się na okładce magazynu Replika, który jest kierowany do osób nieheteroseksualnych.
Pojawienie się jej wywołało wiele skrajnych emocji. W komentarzach pod zdjęciem okładki możemy przeczytać komentarze osób, które są oburzone umieszczeniem showbiznesowej gwiazdy na okładce magazynu społecznego.
Nie zabrakło też głosów, że publikowanie zdjęcia białej kobiety stylizującej się na rdzenną mieszkankę Ameryki jest co najmniej niewłaściwe.
Edyta Górniak ubrała nakrycie stylizujące pióropusz wodzowski. Takie pióropusze nie tylko stanowiły element władzy ale również miały znaczenie głęboko religijne. Stąd uzasadniona jest krytyka w komentarzach. Natomiast Amerykanie generalnie to zjawisko poszerzają o wszelkie ubieranie się białych w ubrania/akcesoria innych kultur. Ja sama bym zaliczała jednak cultural appropriation do ubierania się białych ludzi w ubrania/akcesoria tych ludów/kultur/grup etnicznych które w szczególności były dręczone przez białego człowieka przez wieki- patrz indianie, afrykanie, afro-amerykanie, latynosi - wytłumaczyła jedna z komentujących.
Jedno jest pewne - o okładce z marszu zrobiło się głośno, co tylko może cieszyć jej twórców. A swoją drogą - myślicie, że TVP, gdzie Edzia jest gwiazdą, będzie zadowolone z tej współpracy?