We wrześniu mediami wstrząsnęła informacja o zachowaniu członków polskiego zespołu deathmetalowego Decapitated. Muzycy zostali oskarżeni przez fankę o porwanie i zbiorowy gwałt. Do zdarzeń miało dojść po koncercie muzyków w stanie Waszyngton, gdy jedna z fanek przyszła do ich autobusu po autograf. Gdy w pewnym momencie poszła do łazienki, jeden z członków grupy miał wtargnąć tam za nią i zawołać resztę zespołu, zachęcając do seksu.
Na początku roku muzycy zostali oczyszczeni z zarzutów i wypuszczeni z aresztu, w którym spędzili kilka miesięcy. Po burzliwych chwilach wywołanych oskarżeniami i odwołaniu całej trasy koncertowej muzycy postanowili reaktywować zespół i kontynuować występy. W oficjalnym oświadczeniu opublikowanym na Facebooku członkowie Decapitated opisali okoliczności aresztowania.
Jesteśmy niewinni. Jesteśmy wolni. Jesteśmy w domu. I jesteśmy gotowi do powrotu z zespołem - deklarują. Ostatnie kilka miesięcy to najstraszniejszy i najbardziej irracjonalny czas w naszym życiu. Więzienie to straszne miejsce. Przez 96 dni spędzonych w celi i prawie miesiąc poza nią musieliśmy radzić sobie z lękiem, niewiarygodnym stresem, depresją, a nawet przemocą. Niestety, kiedy siedzisz w więzieniu, nie wolno ci komunikować się ze światem zewnętrznym. (…) W epoce Internetu naprawdę łatwo zrujnować komuś życie, życie rodzinne, karierę. Postanowiliśmy jednak powrócić z zespołem. Z radością powróciliśmy do życia i jesteśmy wdzięczni, że nam to umożliwiono. (…) Ciężko teraz pracujemy nad odtworzeniem wszystkich planów. Chcemy się z wami – naszymi ludźmi – ponownie spotkać. "From Pain To Strength" to motto, które wciąż nas obowiązuje.