Edyta Herbuś w wywiadzie dla Vivy opowiada o początkach swojej kariery. Stara się nie kłamać, ale wyraźnie przemilcza niektóre fakty. Czy uważa, że czytelnicy źle odebraliby prawdę? Wybiórcza pamięć zawsze wzmaga naszą czujność, bo może Edyta kręci też w innych sprawach...
Przyjechałam do Warszawy na chwilę, do przyjaciółki - wspomina. Na początku żyłam skromnie. Mieszkałam z czwórką tancerzy, każdy z nas miał swój pokój, ale jedną wspólną lodówkę.
Dziwne, że pominęła zupełnie wcześniejszy etap. Skoro już spowiada się w prasie z całego swojego życia, powinna wspomieć, że przedtem, zanim zamieszkała z tancerzami [nawiasem mówiąc - erotycznymi], żyła dość długo w kawalerce ze striptizerem Dawidem Ozdobą i jego kolegą. Być może zapomniała o tym, bo musiałaby wspomnieć, że mieszkanie było bardzo małe i spali we trójkę w jednym łóżku?
Na miejscu tych gości poczulibyśmy się niemiło. Ugościli dziewczynę, zaprosili ją do siebie, a ona udaje, że to się w ogóle nie wydarzyło.
Podobno z Dawidem Edyta poznała się na planie reklamówki jakichś czekoladek. Zaproponował jej tam, żeby z nim zamieszkała i z miejsca się do niego wprowadziła, bo nie miała gdzie mieszkać. Dostała miejsce na łóżku, jedzenie i na pewno sporo życzliwości. Dlaczego o tym nie wspomina? Gość jej przecież bardzo pomógł.
Jeżeli chodzi o "4 tancerzy", o których wspomina Edyta, nasze źródło donosi, że chodzi o 4 striptizerów - Dawida i jego 3 kolegów z grupy Bad Boys, z którymi zamieszkała po wyprowadzeniu się z kawalerki. Herbuś i Ozdoba mieli tam już własny pokój i łóżko tylko dla siebie. W drugim pokoju mieszkało dwóch striptizerów a w trzecim jeszcze jeden.