Marta Kaczyńska kilka miesięcy temu uzyskała orzeczenie Sądu Metropolitalnego uznające za nieważne jej pierwsze małżeństwo z Piotrem Smuniewskim. Jak wiadomo, para rozstała się w gniewie, a Marta na pożegnanie wyznała Piotrowi, że latami okłamywała go, twierdząc, że córka Ewa jest jego biologicznym dzieckiem. Na dowód swoich słów pozbawiła go sądownie praw rodzicielskich. Jednak na kościelne orzeczenie musiała poczekać znacznie dłużej.
Przy okazji warto przypomnieć tytuły nieważności, które, zdaniem Sądu są niezbędne, by uznać zawarty w obliczu Boga sakrament za niebyły:
- wystarczający brak używania rozumu - habitualny (niedorozwój lub uszkodzenie mózgu) lub aktualny (odurzenie lub zamroczenie);
- poważny brak rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiązków psychicznych (zaburzenia osobowości, choroby psychiczne; niedojrzałość),
- niezdolność natury psychicznej do podjęcia i wypełnienia obowiązków małżeńskich;
- brak minimalnej wiedzy na temat małżeństwa;
- błąd co do osoby - błąd co do tożsamości fizycznej lub przymiotu rozciągniętego na osobę;
- błąd co do przymiotu osoby - bezpośrednio i zasadniczo zamierzonego przez zgodę;
- podstępne wprowadzenie w błąd co do zasadniczego przymiotu osoby;
- przymus i ciężka bojaźń - gdy nie można się od niej uwolnić jak tylko przez zawarcie małżeństwa.
Jak myślicie, na który powołała się Marta?
W każdym razie dzięki wyrokowi Sądu Metropolitalnego może znowu być przykładką katoliczką i przystępować do komunii świętej. Pojednanie z Bogiem uczciła zajściem w kolejną, już trzecią ciążę. Widać, że rozpiera ją radość z nadchodzącego macierzyństwa. Postanowiła nawet dać jej wyraz w cotygodniowym felietonie w tygodniku Sieci.
Wprowadzenie programu 500 plus zaowocowało wzrostem dzietności Polaków i podwyższeniem komfortu życia wielu rodzin - cieszy się w prawicowej gazecie. Dzieci zyskały środki na zaspokojenie podstawowych potrzeb oraz możliwości rozwoju.
Oczywiście Kaczyńska nie potrzebuje tych pieniędzy. I bez nich jest milionerką, która nie będzie musiała już nigdy iść do prawdziwej pracy. Jednak czy to nie miłe, że ciężarna Marta solidaryzuje się ze "zwykłymi" Polkami? Zresztą od dawna można odnieść wrażenie, że inspiracją dla felietonów Kaczyńskiej są jej osobiste doświadczenia. Kilka miesięcy temu stanowczo potępiała antykoncepcję. Jak widać, nie rzucała słów na wiatr: Kaczyńska ostrzega przed antykoncepcją i straszy chorobami: "Może spowodować zgon!"