Robert i Anna Lewandowscy w maju zeszłego roku zostali rodzicami małej Klary. Ciąży Ani towarzyszyły ogromne emocje od chwili, gdy Robert po strzeleniu bramki w meczu z Atletico włożył sobie piłkę pod koszulkę i zaczął ssać kciuk.
Media prześcigały się w informowaniu o ciąży Lewandowskiej oraz jej planach na najbliższą przyszłość. Agnieszka Jastrzębska popadła nawet w taką egzaltację, że nazwała nienarodzone dziecko Lewandowskich "polskim royal baby" oraz zachwycała się "frywolnym penisem" Roberta.
Na punkcie macierzyństwa Lewandowskiej oszaleli także producenci akcesoriów niemowlęcych.
Ania jeszcze przed narodzinami Klary została zasypana prezentami od różnych firm - wspomina znajoma trenerki w rozmowie z tygodnikiem Życie na gorąco. Przyszło do niej kilkanaście wózków dziecięcych. Zostawiła sobie dwa, a resztę rozdała potrzebującym. Setki zabawek i ubranek. Do przesyłek dołączone były listy opisujące historię powstania firmy lub jej twórców. To zainspirowało ją do konkretnych działań.
Lewandowska, odkąd urodziła dziecko, do swoich licznych talentów dodała także specjalizację w opiece nad niemowlęciem. Czuje się tak poważną ekspertką, że udziela rad innym. Przy okazji promuje produkty przeznaczone dla dzieci, sugerując, za pomocą zachwytów na swoim blogu, by każda mama zaopatrzyła się w identyczne. Oczywiście nie robi tego za darmo. Producenci z pewnością wiedzą, jak wyrazić swoją wdzięczność za prowadzoną przez nią akcję promocyjną. Idzie jej tak dobrze, że z czasem postanowiła założyć sklep internetowy.
Jak donosi tabloid, Lewandowska wierzy, że prowadzi w ten sposób działalność dobroczynną.
Wybrała sporo produktów, które w skromnych manufakturach, albo często w domu robią dziewczyny, takie jak ona, przeważnie z Polski - ujawnia informator tabloidu. Siadają przy maszynach do szycia i wyczarowują piękne bluzy w uszami królika, albo dziergają na szydełku buciki. Ona chce im pomóc, sprzedają takie przedmioty w swoim sklepie.
Myślicie, że szał na Lewandowską w końcu się skończy?