Marina Łuczenko-Szczęsna w listopadzie zeszłego roku wydała pierwszą po wieloletniej przerwie płytę i szybko o niej zapomniała. Właściwie to jej mąż sprawiał wrażenie bardziej przejętego nowym albumem i nie omijał żadnej okazji, by o nim wspomnieć.
Napisałem tekst na płytę mojej żony - chwalił się w w programie Kuby Wojewódzkiego. Po angielsku. To jest piosenka "I do", siódmy utwór na płycie. Moja żona była w studiu i nagrała taką próbkę. Ona najpierw nagrywa w takim języku nijakim. Niby to jakoś brzmi, ale nic sensu nie ma żadnego. No więc napisałem tekst, ona spojrzała, powiedziała: to jest dobre.
Wojtuś chyba ciągle wierzy, że Marinie pozostały jeszcze jakieś ambicje niezwiązane z zakupami w luksusowych butikach i kosmetykami do makijażu...
Tymczasem Marina po wydaniu płyty doszła do wniosku, że już się napracowała i postanowiła, dla odmiany, pożyć trochę na koszt męża. Dzięki temu, że zaszła w ciążę, nikomu nie będzie wypadło zarzucić jej, że nic nie robi. Zwłaszcza, że obecnie nadzoruje urządzanie apartamentu w Warszawie. Z relacji znajomego Szczęsnych wynika, że to ciężka praca.
Marina i Wojtek nie bywają tutaj często, więc wcześniej nie przywiązywali dużej wagi do tego mieszkania, ale teraz, gdy mają zostać rodzicami, chcą, by wnętrze było dostosowane do potrzeb trzyosobowej rodziny - ujawnia informator Faktu Projektanci uwijają się w pocie czoła, by zdążyć ze zrobieniem pokoiku dla dziecka. Oczywiście wszystko nadzoruje Marina, której życzenia są skrupulatnie notowane. Ona uwielbia urządzać mieszkania. To ma być przytulne i jednocześnie nowoczesne. Najważniejszy jest jednak czas, bo zostało go niewiele.