Plotki o odejściu Artura Żmijewskiego z Ojca Mateusza pojawiają się z zadziwiającą regularnością, jednak nic nie wskazuje na to, by TVP pozbyła się hitowej produkcji, na której przez 10 lat (!) zarobiła miliony. Ostatnio nawet ktoś w Telewizji Polskiej wpadł na pomysł, że na serialu można nie tylko zarabiać, ale i propagować w nim odpowiednie treści. W Ojcu Mateuszu pokazano więc wątek muzułmańskiego uchodźcy: TVP straszy uchodźcami: W "Ojcu Mateuszu" muzułmański terrorysta MA PODŁOŻYĆ BOMBĘ w Sandomierzu...
Ostatecznie wątek załagodzono i zrozumiano chyba, że to nie najlepszy pomysł na "edukację" widzów. Co ciekawe, Jacek Kurski chyba przymyka oko na działalność Artura Żmijewskiego, który nie ukrywa, że sam pomaga uchodźcom, zbierając dla nich pieniądze na zakup leków czy żywności.
UNICEF pomaga głównie dzieciom, ale nie tylko. Ostatnia nasza akcja dotyczyła uchodźców - opowiada aktor w Gazecie Wyborczej. Razem z Łukaszem Nowickim i Robertem Korzeniowskim odwiedziliśmy obozy, w których mieszkają w Zaatari i Azraq. Propagujemy ideę pomocy uchodźcom i popieramy ją z całego serca. Za czasów mojego ambasadorowania na akcje, które wspierałem, udało się zebrać ponad 10 milionów złotych. Oczywiście to nieporównywalne z sumami, jakie zbiera WOŚP, ale to i tak sporo. I zapewniam panią, że potrzebujący nie dostają gotówki, ale rzeczy czy leki, których im brakuje.
Żmijewski w ogóle wymyka się definicji współczesnej "gwiazdy", bo nie epatuje prywatnością w mediach. Wiadomo, że od 20 lat ma tę samą żonę, z którą doczekał się trójki dzieci. Jak na standardy showbiznesowe to faktycznie niezwykłe.
Staram się mało opowiadać o dzieciach. To fragment życia, który jest tylko nasz. To my jesteśmy rodziną. Mam taką zasadę, że do domu wpuszczam tylko krewnych i najbliższych przyjaciół. Nigdy nie chciałem, żeby moje prywatne życie stało się przyczynkiem do dyskusji medialnej. I nigdy nie chciałem tą prywatnością handlować. To mój świadomy wybór - zapewnia. Funkcjonujemy jak normalna rodzina, czasem pojawi się o nas jakaś informacja. Nie ma nic zdrożnego w tym, by powiedzieć, że starszemu synowi podobał się film "Lawa", w którym grałem, a drugi syn jest uczniem gimnazjum. Córka jest dorosłą kobietą, ma 25 lat, więc trudno o niej mówić jak o dziecku.
Ojca Mateusza możecie oglądać za pomocą darmowej telewizji internetowej WP Pilot.