Beata Tadla przez żenujące rozstanie, jakie po kilku latach związku zafundował jej Jarosław Kret, a także udziałowi w Tańcu z gwiazdami, gdzie co tydzień obserwujemy jej zmagania na parkiecie, nagle znalazła się w samym centrum zainteresowania. Dziennikarze zabiegają o rozmowę z nią, a jej życie jest tematem rozmów. Nic więc dziwnego, że media zainteresował też 17-letni syn dziennikarki, z którym ta pojawiała się zresztą zarówno na okładkach magazynów, jak i ściankach.
Niedawno Pudelek zaprezentował uroczą galerię zdjęć Janka, które są publicznie dostępne na Instagramie, a więc może je zobaczyć każdy na świecie. Widzimy tam niepełnoletniego chłopaka pozującego z papierosami czy alkoholem. O ile próbowanie piwa przez 17-latka jesteśmy w stanie zrozumieć, o tyle pozowanie z nim do zdjęć wiedząc, że mama jest osobą publiczną, a samemu też liznęło się popularności, jest dla nas nieco niezrozumiałe.
Tadla w Poniedziałek Wielkanocny urządziła relację na żywo na swoim Instagramie, gdzie odpowiadała na pytania fanów i fanek. W pewnym momencie jedna z osób zapytała dziennikarkę o to, co sądzi o ostatnim zainteresowaniu jej synem.
Z synem świetnie. Ma fejm ostatnio. Doszukali się na jego Instagramie zdjęć, z których ani ja, ani mam nadzieję on, nie jesteśmy dumni. Ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto w wieku 17 lat nie próbował robić tego, czego robić nie wolno - zaczęła bronić Janka. Mamy teraz Instagram, zostawiamy ślady. Trzeba się pilnować - powiedziała. Cieszymy się, że przyczyniliśmy się do zdania sobie z tego sprawy.
Tadla, jak przystało na mamę, zaczęła chwalić syna. To wspaniałe dziecko i mądry człowiek. Pracuje dorywczo, dorabia, ale o tym nikt nie pisze - powiedziała.
Beata, napisaliśmy i gratulujemy. Po prostu warto czasami zerknąć co 17-latek robi w sieci. Nawet jeśli jest bardzo mądry, bo to w końcu wciąż 17-latek.