Historia Tomasza Komendy, który w 2000 roku został skazany za gwałt i zabójstwo, a po 18 latach uwolniony z powodu prawdopodobnych błędów w procedowaniu sprawy, mogłaby być scenariuszem na wciągający film, gdyby nie była prawdziwą, ludzką tragedią. Szczęśliwie mężczyzna przebywa już na wolności, gdzie stara się ułożyć na nowo życie. Premier Morawiecki wniósł w jego sprawie wniosek o specjalną rentę, która może mu w tym pomóc.
Mężczyzna będzie domagał się o odszkodowanie od państwa, a reprezentuje go w tej sprawie Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat i były minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska.
Prawnik był gościem Radia Zet, gdzie zdradził kulisy procesu. Odszkodowanie będzie za to, co utracił, a zadośćuczynienie - za krzywdy, których doznał za bycie z zakładzie karnym. Nie ma taryfy, każdy przypadek jest indywidualny. Jeśli chodzi o odszkodowanie, utracił składki emerytalne za 18 lat, jeśli chodzi o zadośćuczynienie - musi mi jeszcze dokładnie opowiedzieć jak go bito, poniżano - powiedział Ćwiąkalski.
Najwyższym dotychczas wydanym w Polsce wyrokiem w podobnej sprawie było odszkodowanie trzech milionów złotych za 12 lat niesłusznego wyroku. Na pewno to przebijemy - powiedział adwokat i jednocześnie zaprzeczył, jakoby miał do sądu wpłynąć wniosek miliona złotych za każdy rok niesłusznie spędzony za kratkami.
Myślicie, że pieniądze w tym wypadku mogą choć trochę zadośćuczynić krzyw, jakie doznał Komenda?