Hanna i Tomasz Lisowie w październiku zeszłego roku mogli obchodzić dziesiątą rocznicę swojego cichego ślubu, zawartego w polskiej ambasadzie w Rzymie. Jednak żadne z nich nie było w nastroju do świętowania. Hanna była akurat w trakcie remontu mieszkania na Powiślu, w którym mieszkała przed ślubem z Tomaszem.
Sąsiedzi w pierwszej chwili myśleli, że szykuje je pod wynajem. Szybko jednak okazało się, że sama w nim zamieszka.
Wycyklinowała podłogi, odmalowała, kupiła meble, a w oknach powiesiła piękne białe zasłony - ujawnia znajomy dziennikarki w tygodniku Na żywo. Urządziła mieszkanie przytulnie i ciepło, tak jak lubi.
Wystrój wnętrz willi w Konstancinie, w której zamieszkała z Tomkiem po ślubie, również był dla niej powodem do dumy. Hanna chętnie zapraszała fotoreporterów na sesje do starannie urządzonego domu, na jego tarasie udzielała jeszcze wywiadu po powrocie z żebrania z Azji.
Wtedy wydawało się, że jej małżeństwo z Tomkiem nie jest jeszcze całkiem przegrane. Kolejny rok, niestety, jeszcze pogorszył ich relacje. W jednym w wywiadów Lisicy wymsknęło się, że nawet w zakresie zapewnienia opieki nad schorowaną mamą nie może liczyć na finansową pomoc męża - milionera.
Na przełomie roku Hania przeprowadziła się na Powiśle na stałe. Dom w Konstancinie został wystawiony na sprzedaż.
Nie chcą wynajmować, wolą sprzedać i mieć spokój - ujawnia informator tygodnika Na żywo. Hania wróciła do swojego starego mieszkania, a Tomek znajdzie sobie coś, jak sprzedadzą dom. Przed nimi jednak sporo formalności do załatwienia. Oboje zarejestrowali swoje firmy w Konstancinie. Chcą to załatwić jak najszybciej, na gorąco. Hania nie znosi czekać, woli działać.