U szczytu popularności, czyli kilkanaście lat temu, Doda pojawiała się tylko na największych i najważniejszych imprezach. Z czasem jej kariera znacznie przygasła, a i Dorota zrobiła się mniej wybredna w kwestii imprez. Rabczewska doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że aby całkiem o niej nie zapomniano musi co jakiś czas pojawiać się na ściankach.
W czwartek przyszła na imprezę z okazji premiery marki Roberto Cavalli Home w Polsce, zorganizowaną przy współpracy ze sklepem z luksusowym wyposażeniem wnętrz, Archidzieło. Na ściance, ustawionej na 50. piętrze jednego z wieżowców w centrum Warszawy, Doda pozowała w koronkowym kombinezonie z odkrytymi plecami, eksponując swój tatuaż z motywem skrzydeł.
Spodnie kombinezonu były na Dorotę zdecydowanie za długie, ale dzięki temu zakrywały całkowicie czerwone szpilki, przez co nogi niskiej celebrytki mogły się wydawać trochę dłuższe.
Widać, że Dorota zainwestowała w makijażystę, który wykonał na jej twarzy staranne konturowanie, szczególnie na nosie, sprawiając że optycznie wydawał się on węższy niż zwykle. Sporo pracy miał także fryzjer, który do włosów Dody z odrostami doczepił mnóstwo sztucznych pasm i spiął je w fantazyjny kołtun.
Niestety, wszystkie starania zepsuł jeden istotny szczegół. Rabczewska tak się bowiem skupiła na makijażu, stroju i włosach, że najwyraźniej nie zdążyła już odwiedzić manikiurzystki. W efekcie, pozując eksponowała odrośnięte niemal do połowy, sztuczne paznokcie, co dało bardzo nieestetyczny efekt. 34-letnia Rabczewska mimo to wyglądała na zadowoloną z siebie, gdy wyginała się w "ponętnych" pozach, kokietując fotografów.
Seksowna?