Bronisław Komorowski, zanim w 2010 roku objął urząd prezydenta, mieszkał z żoną na warszawskim Powiślu. Po przeprowadzce do Pałacu Prezydenckiego wynajęli swoje mieszkanie kancelarii adwokackiej za 10 tysięcy złotych miesięcznie. Komorowski był tak pewny drugiej kadencji, że podpisał z najemcą umowę na 10 lat. Po pięciu latach okazało się jednak, że nie spełniło się proroctwo Adama Michnika, który przepowiadał, że Komorowski przegra tylko jeśli po pijanemu przejedzie niepełnosprawną, ciężarną zakonnicę na pasach i ostatecznie prezydentem został Andrzej Duda.
Umowy z najemcą nie udało się renegocjować, więc Komorowscy zostali bez dachu nad głową. Na szczęście nowy prezydent zlitował się nad nimi i pozwolił im wynająć 140-metrowy apartament należący do Kancelarii Prezydenta. Była para prezydencka płaci wyjątkowo mało jak na warszawskie warunki, bo... 2117 złotych miesięcznie.
Z czasem Komorowscy przeprowadzili się do mieszkania w Śródmieściu. Jak się właśnie okazało, czekali tam na klucze do własnego mieszkania w nowym apartamentowcu na warszawskiej Pradze.
Deweloper reklamuje osiedle, w którym zamieszkali Komorowscy, jako raj na ziemi.
W otoczeniu nadwiślańskich bulwarów, skwerów, przystani portowych, pływających restauracji, kawiarni i wiślanych marin. To symbioza natury z pełnowartościową śródmiejską częścią miasta - rozpływa się na stronie internetowej inwestycji.
Jak dodaje Super Express, "przepych i luksus są tu na każdym kroku".
Osoba z otoczenia Komorowskich wyjaśnia, że udało im się odłożyć na własne mieszkanie z honorariów byłego prezydenta, który podobnie jak jego poprzednicy: Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa, zarabia na przyjmowaniu zaproszeń od hojnych zagranicznych uczelni.
Prezydent zarabia przede wszystkim na wykładach - wyjaśnia informator tabloidu. Popularny jest głównie w USA i Chinach.