Agnieszka Popielewicz Hyży pojawiła się w show biznesie w 2006 roku jako dziewczyna Marcina Mroczka. Od początku było widać, że ma duże "ambicje", a związek ze znanym aktorem był dla niej przepustką do sławy. Popielewicz szybko pięła się po szczeblach kariery, aż z czasem bliźniaka Mroczka zastąpiła producentem telewizyjnym, Mikołajem Witem. Wzięła z nim nawet bardzo medialny ślub, który po jakimś czasie chciała unieważnić.
Konkretnie po tym, jak poznała Grzegorza Hyżego i stwierdziła, że woli być jednak jego żoną. Trudno się dziwić - Hyży był wówczas u szczytu popularności i miał masę wielbicielek, co w przypadku Agnieszki wydaje się być ważnym kryterium przy doborze partnera. Problem w tym, że wokalista miał wówczas żonę i choć Popielewicz zaprzecza, wiele osób do dziś uważa, że to ona była katalizatorem rozpadu jego związku.
Choć obecnie Grzegorz i Aga kreują się na idealne małżeństwo, etykietka "złodziejki mężów" przylgnęła do celebrytki na dobre i wydaje się, że cokolwiek by nie robiła i tak się jej nie pozbędzie.
Im bardziej zresztą przekonuje, że nic takiego nie miało miejsca, tym mniej wiarygodnie wypada. Niedawno opublikowała na Instagramie rozległy wpis, w którym zarzekała się, że "nikt nikomu nikogo nie odbił".
Ostatnio w wywiadzie dla Party sugerowała też, że "osoby zainteresowane" nie mówią jak było naprawdę, bo jest im na rękę jest patrzeć, jak internauci się na niej wyżywają. Nietrudno się domyślić, że mówiąc o "zainteresowanych" miała na myśli byłą żonę Grześka.
Maja Hyży, w przeciwieństwie do Agnieszki stara się nie epatować swoim życiem prywatnym, ale ostatnio zrobiła drobny wyjątek i zamieściła na Instagramie zdjęcie z obecnym partnerem, które opatrzyła sugestywnym opisem.
Bo nasze szczęście jest najważniejsze. Nawet bez uśmiechu oczy powiedzą Tobie prawdę. Pielęgnujcie to, co macie, bo nikt nie mówił, że będzie łatwo - napisała piosenkarka.
Myślicie, że chciała coś w ten sposób przekazać Agnieszce?