W ubiegłym roku Karolina Szostak przeżyła eksplozję popularności. Prezenterka wiadomości sportowych schudła 20 kilogramów i dzięki swojej "spektakularnej metamorfozie" stała się idolką kobiet zmagających się z nadwagą. Wypromowała też nowy rodzaj diety - "post Dr Dąbrowskiej", który zakłada jedzenie wyłącznie surowych warzyw i owoców.
Po dziewięciu tygodniach takiej Karolina ważyła 20 kilogramów mniej. Jej jadłospis składał się głównie z surowych warzyw i zupy na wodzie. Prezenterka zrezygnowała z kawy, papierosów, alkoholu i herbaty. Zamiast tego wybierała soki owocowe. W jej diecie znajdował się też zakwas z buraków oraz sałatka z marchewki, kapusty pekińskiej i korzenia selera. Dzienny limit kalorii ograniczyła do 600, co stanowi naprawdę znikomą część zapotrzebowania organizmu na kalorie u dorosłego człowieka. Po tego typu "dietach", w przypadku powrotu do dawnego stylu żywienia, kilogramy zawsze wracają ze zdwojoną siłą, co doskonale było widać na przykładzie Dominiki Gwit. Karolina twierdzi jednak, że nie boi się efektu jojo, a utrzymanie szczupłej figury nie jest dla niej problemem.
Nie sprawia mi to żadnego kłopotu. Po prostu teraz regularnie jadam - tłumaczy w rozmowie z Twoim Imperium.
Chociaż widać, że Karolina okupiła nową figurę sporym poświęceniem i jest zdeterminowana, aby ją utrzymać, prezenterka nadal upiera się, że schudła niejako "przy okazji" i wcześniej też się sobie podobała.
Wiele razy podkreślałam, że ja akceptuję siebie w każdej figurze. Nic się nie zmieniło. Zresztą moim podstawowym celem było nie tyle zrzucenie nadwagi, co zdrowie i lepsze samopoczucie. A efektu jojo nie boję się, bo zdrowe nawyki weszły mi w krew - mówi.
Szostak przyznaje jednak, że regularnie robi sobie głodówki, żeby nie przytyć.
Ten rok, jak i dwa poprzednie, zaczęłam od diety - postu doktor Dąbrowskiej. Co i rusz pojawiają się plotki, że a to przytyłam, a to znowu schudłam. Ale tak naprawdę ubrania mi mówią, że cały czas jestem w normie. To mnie cieszy. Nie staję co chwila na wadze - zapewnia.
Karolina przekonuje, że obecnie je to, na co ma ochotę, a nawet czasem pozwala sobie na kaloryczne przekąski. Wygląda na to, że Szostak czuje się już prawdziwą ekspertką w dziedzinie odchudzania, bo właśnie pisze swój trzeci poradnik na ten temat.
Myślicie, że długo jeszcze będzie odcinać kupony od swojej "spektakularnej metamorfozy"?