Irena Santor przez minione miesiące nie nagrywała, nie koncertowała ani nie pokazywała się publicznie. Wywiadów też nie chciała udzielać. To wystarczyło, by tabloidy ogłosiły miesiąc temu, że artystka straciła głos i już nigdy nie zaśpiewa.
Okazało się, że przyczyną jej zniknięcia rzeczywiście były problemy zdrowotne, ale nie jej lecz partnera.
Irena Santor i Zbigniew Korpolewski, reżyser i prezenter, są parą od dwudziestu lat i artystka nazywa go mężem, jednak do tej pory nie zdecydowali się na ślub.
Korpolewski pod koniec zeszłego roku przeszedł poważną operację serca, po której spędził dwa i pół miesiąca w szpitalu. Po wypisie Santor zdecydowała zabrać go na rekonwalescencję do Domu Artysty Weterana w Skolimowie, który zapewnia całodobową opiekę lekarska i pielęgniarską.
Piosenkarka zamieszkała tam razem z ukochanym.
Jesteśmy tu trochę gościnnie z powodu rekonwalescencji Zbyszka - wyjaśnia Santor. Personel jest bardzo serdeczny, wciąż pytają nas o to, czy nam czegoś nie potrzeba, a kuchnia uwodzi smakiem. Tu jest wspaniale!
Partner artystki poczuł się, na szczęście, o tyle lepiej, że kilka dni temu Santor zdecydowała się opuścić na jeden wieczór dom w Skolimowie i wyskoczyć na koncert do Torunia. Tym samym zdementowała plotki o rzekomych problemach z głosem.
Wracam do śpiewania szczęśliwa, że mąż odzyskuje siły - uspokaja artystka.